niedziela, 25 maja 2014

12.Kobiecy instykt

1.WYBACZYCIE MI, ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁ ROZDZIAŁU? Miałam zjebany komp przez 3 tygodnie, a potem brak weny :C
2.CZYTASZ= KOMENTUJESZ, PAMIĘTACIE?
3. Jeśli możecie to rozpowszechniajcie bloga ♥
4. Jeśli tu jest jakas LS, to zapraszam na moje one shoty !
5.Zapraszam na super bloga mojej przyjaciółki ♥ O Harrym ;)
6.Nie zapominajmy o komentarzach ♥
7.Najpiękniejszą parą w tym blogu jest Louis i Stella. Souis forever.
Zapraszam na 12!

***

Na drugi dzień wstaliśmy wszyscy zmęczeni. Tylko ja ze Larą doczłapałyśmy się na górne piętro, żeby spać w łóżku. Usnęłyśmy w ubraniach, makijaż spływał mojej przyjaciółce po policzkach, a wokół nas były porozwalane opakowania chipsów i butelki szampana. No tak, gdy wszyscy usnęli na podłodze w salonie to przyszłyśmy na górę i zaczęłyśmy małe pidżama party. Nie było tak źle, ale głowa mi pękała.
Lekko oszołomiona podniosłam się i od razu pożałowałam, ze zrobiłam tak gwałtowny ruch. Przed oczami miałam mroczki, a w głowie mi szumiało.
Podniosłam się do pozycji pionowej, tym razem powoli. Założyłam kapcie Niall'a i po malutku zeszłam po schodach.
Istny burdel.
Stella leżała na kanapie, skulona. Louis trzymał ją za rękę. Zayn przytulał się do Liam'a. Wyglądali słodko, ale mam nadzieje, że Lara tego nie zobaczy, bo będzie zazdrosna. Harry wtulił się w Gemmę, a ta trzymała dłoń w jego włosach, a drugą głaskała Niall'a po policzku, który spał pod stołem na pudełku od pizzy. Nie wiedziałam, czy mam płakać czy się śmiać. Znalazłam aparat w cieście i zrobiłam nim zdjęcie. Na szczęście działał.
Po chwili usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Larę.
-Trzeba tu posprzątać trochę.- zauważyła.
-Zacznijmy od wyjęcia wszystkich rzeczy z jedzenia.- wskazałam na aparat ubrudzony tortem. - Chcesz kawę?- podeszłam do pustych pudełek po pizzy i wyjęłam stamtąd czajnik.
-Z miłą chęcią!
***
Gdy się ze wszystkim uporałyśmy było już po 2 po południu, a reszta dopiero co wstała. Siedzieli w kuchni z wielkim kacem i jęczeli na najdrobniejszy szmer, pili wodę i padali na twarz. Tylko ja, Lara i Liam byliśmy w miarę przytomni.
-Ciszej!- krzyknął Louis, gdy szurałam kapciami po podłodze. Spojrzałam się na niego i westchnęłam.
-Jak ty dzisiaj będziesz grał?- zapytałam, a on spojrzał na mnie z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy.
-Kurwa.- zdążył krzyknąć i biegiem zerwał się z miejsca. Słychać było tylko pospieszne wkładanie butów i skakanie po schodach. Wyjrzałam przez okno. Pędził w kierunku ulicy i po chwili wsiadł do taksówki. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, lecz po chwili wszyscy zawyli z bólu.
-Nie wolno tyle pić.- zachichotałam.
-A kto w moim pokoju zostawił 7 butelek szampana?- zapytał Niall.
-Były w połowie puste! My je tylko dokończyłyśmy, żeby się nie marnowało.- zaczęłam się bronić.
-Były w połowie pełne. Tyle mi starczy. Nieźle się ululałyście.
-Odezwał się ten, który spal na pizzy.- wskazałam na jego koszulkę, która była cała w sosie.-Co by twoja mama na to powiedziała, co?
-Nie widziała tego.
-Nadal mam zdjęcia!-pokazałam mu aparat, a on cały zbladł.- Nie bój się, nie trafią do sieci.- mruknęłam i wyszłam na korytarz. Na chwilę przystanęłam.- Może. Zobaczymy czy będziesz grzeczny.
Zaczęłam zakładać buty, a po chwili reszta do mnie dołączyła.
-Widzimy się na meczu?
-Oczywiście. O 19, tak?
-To do zobaczenia!
Wszyscy się pożegnali i każdy ruszył w swoją stronę.
***
-Charlie! Spóźnimy się!- Harry walił do drzwi mojego pokoju.
-Już!- wyszłam, a Harry zaczął gwizdać.- To ma być komplement?
Byłam w krótkich białych spodenkach i miałam zieloną koszulkę z nazwiskiem Louisa oraz numerem, z którym grał.
-Oczywiście! Skąd ty to wytrzasnęłaś?
-Stella mi skombinowała. Ona i Lara też będą miały podobne. Jedziemy?- zapytałam i kucnęłam, żeby zawiązać moje/Louisa korki. Ciekawe w czym on będzie grał?
-Oczywiście.- włożył ręce w kieszenie i zbiegł na dół, a ja chwilę po nim. Wyprzedziłam go i wsiadłam za kółko. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dokąd pana zabrać, pani Styles?- zapytałam.
-Na stadion pani Prince.- zaśmiał się i wsiadł na tylne siedzenie.
***
-Gdzie Lou?!- krzyczałam, gdy przepychaliśmy się przez tłum kibiców.
-Pewnie w szatni!- mimo iż wiedziałam, ze Harry krzyczy jego głos wydawał się odległy. Podeszliśmy do bramki, a on pokazał ochroniarzowi nasze przepustki. Przeszliśmy szybko i bez pośpiechu. Nagle usłyszałam jakiś głos za nami:
-Co ten laluś tu robi? Kto go na mecz wpuścił?!- odwróciliśmy się równo. Harry złapał moją dłoń i spojrzał na wysokiego mężczyznę.
-Nie twoja sprawa chuju.- powiedział i chcieliśmy iść, ale słowa mężczyzny zrujnowały cały mój dzień:
-A co ta laska tu robi? Hej mała, pamiętasz jak na tej bocznej uliczce cię pieprzyłem?- zaśmiał się, a jemu głosowi zawtórowały śmiechy innych mężczyzn.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, uta miałam szeroko otwarte i nie widziałam świata poza tym mężczyzną i jego okropną, pomalowaną na granatowo twarzą. Czułam się brudna i sponiewierana. Nie wiedziałam co dzieję się w okół mnie. Stałam i patrzyłam jak ten obleśny koleś śmieje się z własnych słów. Czułam, że Harry mnie próbuje stamtąd zabrać, ale mój mózg nie przyjmował innych informacji. Usłyszałam z oddali głos Louisa, ale czułam, że stoi obok mnie. Odwróciłam się lekko do nich i zobaczyłam jego gniew. Harry szeptał mu coś na ucho, a on z każdą sekundą był coraz bardziej wściekły. Nie było widać śladu po wczorajszym alkoholu. Po chwili rzucił się w kierunku mężczyzny. Ochroniarze go trzymali, a Harry pobiegł do niego i ciągnął za nogi. Po chwili jakimś cudem znaleźli się Liam, Niall, Lara i Stella. Przyjaciółka przybiegła do mnie i próbowała się dowiedzieć o co chodzi. Jej głos był jak zza mgły, a ja wpatrywałam się w scenę przed moimi oczami. Chłopaki i ochroniarze trzymali Louisa i tych mężczyzn, a Stella krzyczała ze łzami w oczach, żeby się opamiętał.
-LOUIS!- wreszcie zdołałam coś powiedzieć. Wszyscy się odwrócili do mnie. Powoli podeszłam do nich. Louis był zadyszany i z gniewem wpatrywał się w śmiejącego się mężczyznę.- Nie warto. Było minęło. Dzieci cię potrzebują. Mecz. Pamiętasz?- zaczęłam mu tłumaczyć. Westchnął i się odwrócił. Powoli ruszył do wejścia. Objął Stellę i pocałował ją w czoło.
-Gejasku! Twojej lali też się chyba podobało?- powiedział ten sam mężczyzna i wtedy już nie dało się go opanować. Przewrócił tego mężczyznę i zaczął w niego uderzać raz za razem. Na nic nie wystarczyły krzyki, których nie słyszał, ani próby podejścia do niego. Każdego odpychał. Do rzeczywistości przywrócił go szloch jego dziewczyny, która uciekła w popłochu. Próbował za nią pobiec, ale go złapałam.
-Louis! Dzieci!- krzyczałam.
-My pojedziemy.- Liam powiedział i pociągnął za sobą Nialla.
-Idziemy.- Harry złapał zdenerwowanego szatyna. Niebieskooki plunął na zakrwawionego mężczyznę i poszedł w kierunku stadionu. Cały dzień wydawał się taki dziwny. Podeszłam do Tomlinsona.
-O co chodzi?- spytałam, a on spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Stella 2 lata temu została zgwałcona i do tej pory nie znano sprawcy. Chłopak ją rzucił, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Usunęła dziecko, ale przez lata chorowała na depresję. Brała narkotyki, podpalała się i kaleczyła. Nic nie jadła, a jak jadła to wszystko wymiotowała. Spotkałem ją któregoś dnia, gdy chodziłem po Londynie. Siedziała i patrzyła się w dal. Nie zwracała na mnie uwagi. Zabrałem ją do szpitala. Była odwodniona i wygłodniała. Lekarze mówili, że gdyby nie ja to umarłaby po tygodniu. Od tamtej pory się nią opiekowałem i w pewnym momencie zaczęliśmy się spotykać. Gdy monagament się dowiedział, że spotykam się z narkomanką to wymyślili całą szopkę z Eleanor.- jego głos był przepełniony smutkiem. Było mi na prawdę go szkoda.
-Ale zobacz. Wasz związek wytrzymał takie rzeczy. Wytrzymacie wszystko.- powiedziałam i weszliśmy na boisko. Louis podbiegł do drużyny, a my usiedliśmy na ławce obok jego trenera.
***
Pod koniec pierwszej polowy przyjechał Liam ze Stellą. Dziewczyna usiadła obok między mną, a Larą Wtuliła się w moje ramię i cały czas siedziała zamyślona. Louis co chwila spoglądał w naszą stronę, ale nadal grał super. Dopingowaliśmy go wszyscy, mimo poprzedniej sytuacji. Pozory. Znowu. Udawaliśmy szczęśliwych, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Wyjęłam telefon i spojrzałam na zegarek. 19:40. Podniosłam się, wzięłam torebkę i ruszyłam w kierunku wyjścia. Ucałowałam wszystkich i poszłam do łazienki przebrać się w normalne ubrania. Po kilkunastu minutach byłam już w drodze do kina. Miałam lekki uśmiech na twarzy. O równej 20 stałam pod kinem. Zauważyłam mojego Leprikona i podeszłam do niego. Ucałowałam go w policzek i powiedziałam:
-Jeśli chcesz pozostać anonimowy to bardziej się maskuj.
-Skąd wiedziałaś?- zachichotał.
-Leprikon, Irlandia, idole, gitara. Dalej wyliczać, Niall?
-Nie trzeba.-objął mnie w pasie.- Piknik na dachu, co ty na to? A może kino? Restauracja?- zaczął się wypytywać.- Nie wiem co robić.
-Tylko mnie pocałuj.- powiedziałam i dostawiłam usta do jego ust.

1 komentarz:

  1. Faktycznie boski *w* teraz znowu tyle czasu czekać na następny :/ no nic ♡

    OdpowiedzUsuń