środa, 25 grudnia 2013

3. Czy oni będą lepsi?

1.Dodaję rozdziały mimo braku komentarzy :)
2.Ale to bardzo dla mnie ważne, gdy widzę, że ktoś mnie docenia i wyraża swoją opinię.
3.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
4. Jak chcecie być powiadamiani o nowych rdz piszcie swoje tt, to was potem dodam :)
Zapraszam na 3 :) :*
**********************************


Zimno mi. I to bardzo. Leżę jedynie w krótkiej sukience, owinięta w worek na śmieci. W ustach mam papier, zaklejony taśmą, żeby nie było słychać moich krzyków.  Ręce też mam związane, tak samo jak i nogi. Nie wiem nawet ile już tu leżę. Raz słyszę krzyk i gwar uliczny, a innym razem muzykę klubową. Oczy też mam zasłonięte. Cała jestem przemoknięte i zmarznięta. Wszystko mnie boli, mam dreszcze, a na ustach czuję spierzchniętą krew. Pewnie nie tylko tutaj ona się znajduje. 
Leżę pod jakimś śmietnikiem, w bocznej ulicy i do tego w kałuży. Czyżbym tak miała umrzeć? Bez żadnych danych osobowych, moje ciało prawie rozłożone, a na moim pogrzebie nikogo nie będzie? 
Łzy zaczęły wypełniać materiał, którym moje oczy były związane. Wewnętrznie skomlałam, ale teraz nie miałam nawet siły, żeby drgnąć. 
-Tola! Gdzie ty idziesz?- usłyszałam krzyk jakiegoś mężczyzny i po chwili usłyszałam drapanie w metal kontenera. Moje ciało nie chciało się mnie słuchać, ale mimo wszystko zaczęłam lekko się ruszać.- Coś ty tam znalazła?- usłyszałam ten sam głos, lecz był on bliżej. -Słodki Boże! Tola, jesteś bohaterką! - kółka zapiszczały, a ja poczułam ciepłe ręce na moich ramionach. Chwilę potem nastała jasność. 
Mężczyzna, którego zobaczyłam wydawał się bardzo znajomy.
-Jezu! Dziecko co ci się stało?
-N-nie wiem...-mruknęłam.
-Długo tu leżysz?- pytał, gdy wyjmował mnie z worka i odwijał moje kończyny.
-Nie mam pojęcia. Ostatnie co pamiętam to wieczór 1 września, gdy wyszłam z hotelu. 
-Dzisiaj jest 6 września!- krzyknął.- Co się stało?
-Byłam na zakupach, potem wróciłam, przebrałam się, wzięłam kartkę kredytową i małą torebkę i szłam na imprezę. Potem tylko poczułam ból z tyłu głowy i obudziłam się pod śmietnikiem. Okropnie tu pachniało!- łzy zaczęły napływać do moich oczu.
-Co z twoimi rodzicami? Gdzie mieszkasz?
-Mieszkam w hotelu od kilku dni, a moi rodzice nie żyją.
-To chodź do nas. Mam pasierbicę podobnej postury do ciebie, ona na pewno da ci jakieś ubrania.
-Nie! Ja chcę mojego psa! Musimy iść do hotelu!- zaczęłam krzyczeć i próbowałam wstać, ale od razu się przewróciłam.-DARSLEY! Ja chcę moją Darsley! Nie, nie, nie!-płakałam jak małe dziecko. Zmarznięta podreptałam do końca ulicy na czworaka, ale tam znów zaczęłam płakać. Mężczyzna wziął mnie na ręce i poszliśmy do tego hotelu. Byłam wtulona w jego pierś i łzy spływały po moich policzkach brudząc jego koszulkę. 
W hotelu wreszcie stanęłam na równe nogi. Może nie do końca, bo mój wybawca musiał mnie podtrzymywać. W recepcji była ta sama kobieta, która brała ode mnie pieniądze.
-Co się pani stało?!-krzyknęła i od razu do mnie podbiegła.
-Chcę do mojego pokoju.
-Ale..pani narzeczony zabrał wszystkie pani rzeczy. 
-Jak to mój N A R Z E C Z O N Y?! Ja mam 18 lat i nigdy nie miałam chłopaka, a co dopiero narzeczonego!
-Ale... pani do mnie dzwoniła i kazała... zabrać wszystko... W sumie dziwiłam się, gdy wziął pani rzeczy i wynajął pokój do 10 września...
-Chcę tam iść.-warknęłam,a ona popatrzyła się na mnie nie pewnie. 
-Stello.- powiedział mężczyzna, który mnie tu przyniósł.-Zaprowadź ją, proszę. 
-Już panie Robinie.-kobieta imieniem Stella wzięła mnie pod rękę i razem wjechałyśmy na 6 piętro. Gdy tylko winda stanęła podeszłam do drzwi lekko kuśtykając. Szybko je otworzyłam i nie było nic niepokojącego. Oprócz pieniędzy w torebce, tych co były tutaj i nowych ubrań, reszta została. Moje stare czerwone rurki, ulubiona sukienka, przybory kosmetyczne i bielizna. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam w lustrze bardzo mnie przeraziło.
Blizna na cały lewy policzek, krew na rękach, ustach i kropelki spadające z głowy. Tłuste włosy. Okurzone ciało, brud, syf i wszystko co najgorsze. Sukienka porwana. Biustonosz był prawie cały widoczny, a z niego wystawała moja karta kredytowa... Niestety połamana, zdrapana, brakowała kawałka jej części. Zanim ją odtworzą miną całe wieki! 
-Jak ja wyglądam!- krzyknęłam.
-I co.-mężczyzna stanął w progu drzwi.-Gdzie twój piesek?
-DARSLEY!- krzyknęłam. Nigdzie jej nie było. Opadłam na kolana i znów zaczęłam płakać.
-Cichutko. Zabierz rzeczy i pomieszkasz trochę u nas. Zadzwonię po żonę i przyjedzie tutaj po nas.
-Dziękuję. Uratował pan mi życie.-powiedziałam przez łzy. Schowałam kilka ciuchów do walizki. Było ich tak mało, ze w sumie mogłam je zabrać w ręce. Po chwili zeszliśmy na dół. Czekał tam na nas nie najgorszy samochód- oczywiście jeśli chodzi o wygląd. Nigdy nie znałam się na motoryzacji. Gdy mężczyzna, nazwany wcześniej Robinem, pomógł mi usiąść, zauważyłam, że za kierownica siedzi kobieta, którą też znałam. 
-Dzień dobry.-odwróciła się do mnie.
-D-dzień dobry...-mruknęłam.-Przepraszam za kłopot. Jak tylko znajdę swoje pieniądze od razu się wyprowadzę. Nie chcę być ciężarem... 
-Nie przesadzaj! Mam córkę oraz syna, ale oni są ta często w domu, że aż słów brakuje! Niby Gemma z nami mieszka, no ale cóż...-zaśmiałyśmy się. Wydawała się być bardzo miłą kobietą. 
-Gemma? Jejku wszystko mnie boli i wydaję mi się, ze was wszystkich znam!
-Zapamiętałabym taką dziewczynę jak ty.- znowu się uśmiechnęłam.-A co tam ci błyszczy na szyi?- odruchowo złapałam się za pierś. Dotknęłam małego metalowego naszyjnika. Zdjęłam go z szyi i przeczytałam:
-Harry E. Styles 1.02.1994 Holmes Chapel UK.
-Skąd to masz?- zapytała trochę zdziwiona, ale wydawało się czuć odrobinę złości w jej głosie.
-Wracałam tydzień temu z zakupów i Zayn Malik, nie wiem czy pani zna, wbiegł do taksówki, przewracając mnie no i to upuścił. Trzymam to, ale cóż, nie przynosi mi szczęścia- uśmiechnęłam się.
-Rozumiem.-jej ton złagodniał. Po chwili wszedł jej mąż z psem na rękach. Był to mały kundelek, który wesoło merdał ogonem.
-Hej Anne, dzięki,że przyjechałaś-pocałował ją w policzek. 
-Tola, moja bohaterko chodź tutaj do mnie!- zawołałam, a sunia wskoczyła na moje kolana. Przez całą drogę trzymałam ją na kolanach. Gdy w końcu dojechaliśmy pod dom, znowu miałam deja vu. Wydawał się tak znajomy...
-Witam  u nas! Pomóc ci wysiąść?- zapytała pani Anne. 
-Dziękuję pani...
-Anne. Mów mi Anne. 
-Dobrze, Anne... Spróbuję sobie poradzić. - powoli, bez gracji i kobiecego wdzięku wysiadłam z auta. Małymi kroczkami doszłam do drzwi. Robin otworzył je i teoretycznie oprowadził po domu. Zostawiłam swoje rzeczy w pokoju gościnnym, a do łazienki zabrałam tylko spodnie ze znaczkiem 1D na kieszeni, koszulkę z napisem "Don't breathe next to me if you aren't Horan, Styles, Payne, Malik or Tomlinson" (via. Kukiczo), świeżą bieliznę, mydło i szampon. 
-Dużo rzeczy ci zabrali?- zawołała jakaś dziewczyna, a ja się wzdrygnęłam.-Gemma jestem. Mama mi mówiła co się stało. Bardzo współczuje. 
-Charlie.- podałam jej rękę, a ona lekko ją uścisnęła.- Prawie wszystko. Zostały mi tylko dwa komplety  dresów, 3 pary spodni, 4 koszulki i sukienka! 
-Jak coś nie wstydź się pożyczać. Nawet bez pytania. Tylko nie ruszaj czarnej, skórzanej sukienki!- zagroziła mi palcem i weszła do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi do łazienki i nalałam gorącej wody. Rozebrałam się i zaczęłam delikatnie zmywać cały bród, osadzony na mojej jasnej skórze.
Ciepła woda ogrzała moje ciało nie tylko na zewnątrz. Ta kąpiel przyniosła nadzieję, że ktoś wreszcie chce mi pomóc. Rodzina Evansów, ucieszyłaby się, że mnie nie ma tak długo. Zaczęłyby się teksty typu "Wreszcie znalazła jakiś przyjaciół" albo "Pewnie dobrze się bawi i nie chce wracać". tutaj było inaczej. Od pierwszej chwili poczułam z nimi jakąś więź. Taką jakiej nigdy nie czułam z inną rodziną, a było ich 6. W moim sercu zagościła wiara w lepsze jutro, lepsze życie. Tutaj wszystko jest inne. Mogę poczuć się lepiej.
Po jakiś 20 minutach byłam już całkowicie czysta. Mokre włosy opadały na moje nagie ramiona. Usiadłam przed lustrem i zaczęłam liczyć wszystkie siniaki.
-17.- mruknęłam. Trochę mnie to przeraziło.-Dobra Prince, nie marudź tylko wreszcie ogarnij swoje owłosione cielsko!- powiedziałam do siebie i wyjęłam małą różową maszynkę spod sterty ubrań. Ostrożnie zaczęłam nią przejeżdżać po nogach, uważając na fioletowe zabarwienia.
-Co ty utknęłaś tam?!- zawołała Gemma, po kolejnych 30 minutach.
-Już wychodzę!- odkrzyknęłam. Gdy wychyliłam się zza drzwi, dziewczyna siedziała oparta o ścianę i oglądała coś w telefonie.- Z kim piszesz.
-Z bratem.- mruknęła i szybko się podniosła.-Wyglądasz zdecydowanie lepiej! Jak chcesz to mogę ci zrobić makijaż...
-Nie maluję się.- przerwałam jej.- Tylko błyszczyk. No i perfumy. Ale to chyba nie należy do makijażu.-Uśmiechnęłam się i odsunęłam, żeby mogła wejść. Gdy tylko zatrzasnęła drzwi podreptałam do mojego pokoju. Szczelnie zamknęłam pomieszczenie i spojrzałam, że na łóżku leży tacka z lekami i mała różowa karteczka. Staranne, kaligraficzne pismo, zaokrąglone literki, serduszka nad "i", wzorki po bokach. Widać, że ludzie dbają o siebie. Ale znów przemknęła przez moją głowę myśl, że ktoś ma bardzo podobny charakter.
"2 zielone tabletki na ból głowy, pomarańczowa na rozgrzanie organizmu, maść na siniaki, druga na blizny i zadrapania, syrop na osłabienie i szklanka wody do popicia. Anne."
Łyknęłam wszystko za jednym razem, nie ruszając ani mililitra wody. Cóż, lata praktyki. Następnie upiłam łyk bardzo gorzkiego syropu, więc tutaj musiałam zanurzyć usta w ,błagającej o wypicie, szklance H2O. Poczułam jak woda lekko przemywa moje gardło i spierzchnięte wargi, więc wzięłam kolejne kilka łyków. Z maśćmy zeszło trochę dłużej, wiec dopiero po kolejnym kwadransie zaczęłam przeszukiwać kieszenie rzeczy, które mi zostały.
Znalazłam paczkę moich ulubionych papierosów, woreczek po jakiś (jeszcze) niezidentyfikowanych narkotyków i mój telefon!  Był w kieszeni czerwonych spodni! 2 nieodebrane połączenia i 5 SMS-ów! Lara do mnie dzwoniła! O nie! szybko jej odpisuje, ze wieczorem pogadamy na skype i podaje jej mój login. Od tygodnia Leprikon1309 próbuje się do mnie dobić.


O nie! Tylko nie to! Zapalam papierosa i delikatnie siadam na parapecie. Co mu napisać, żeby za dużo nie zdradzić? Nie napiszę, że ktoś mnie pobił, możliwe, że zgwałcił i leżałam przez tydzień w jakiejś bocznej uliczce. W końcu decyduję się, ze napiszę mu maila.
________________________________________________________________________________
OD: MakeHistory@gmail.com
DO: garnieczłota@hotmail.uk
Temat: Zagubiony telefon
________________________________________________________________________________
Drogi, nie wiem jak do ciebie się zwracać, bo Leprikon to tak dziwnie! ♥
Przepraszam, że nie odpisywałam, ale ukradli mi telefon, a już wymeldowałam się z hotelu. Nie miałam dostępu do internetu, ani żadnego numeru. Wybaczysz? :) 
Spotkałam ich... to znaczy tak jakby :) Nie wiem jak na to zareagujesz, ale nie będę się ukrywała. Uwielbiam 1D. Słyszałeś chyba o nich, prawda? No i w pewnym momencie wpadłam na jednego z nich, Zayna (Mulat, czarne włosy, ciemne oczy). No, ale to tyle w tej kwestii. 
Co mogę o sobie opowiedzieć?
Mam 18 lat. Choć nie do końca. Niedawno co skończyłam 17, ale w papierkach zaszła pomyłka i pomylili moja datę urodzenia. Cóż, zdarza się "najlepszym". Lubię fioletowy i biały. Gram na gitarze, fortepianie i perkusji. Byłam kiedyś bardzo ciekawską osobą, więc chciałam wszystkiego spróbować i tylko te 3 rzeczy zostały mi do dzisiaj, choć tylko grę na gitarze mogę ćwiczyć regularnie. Nie mam rodziców, a od rodziny zastępczej wyprowadziłam się niedawno. Oprócz 1D, jestem fanką Connor'a Hayes'a
To chyba tyle.
Jeszcze raz przepraszam!
Charlie ♥
________________________________________________________________________________

Kliknęłam "Wyślij" i wyrzuciłam papierosa za okno. Do drzwi zapukała Gemma.
-Co robisz?- zapytała.
-Nudzę się.- mruknęłam.- Wszystko mnie boli!- dodałam.-Masz prawo jazdy?- zapytałam przygryzając wargę.
-No mam... Gdzie jedziemy?- uśmiechnęłyśmy się równo.
-Do urzędu! Muszę odebrać wszystkie dokumenty. A potem do schroniska.- mina od razu jej zeszła.
-A pojedziemy potem do galerii?- zapytała wydymając usta i trzepocząc kilka razy rzęsami.
-Niech będzie.- uśmiechnęłam się. Przebrałam się i pojechałyśmy w wybrane wcześniej miejsca.
Gemma jest dobrą koleżanka, ale jakoś nie mogłam złapać z nią najlepszego kontaktu. Trochę się nie dogadywałyśmy. Ale kiedyś się to zmieni :) 

4 komentarze:

  1. nie mam zamiaru ukrywać, że mój komentarz polega na zwykłym rozpowszechnieniu nowo powstałego opowiadania :)
    PEOPLE IN NEW YORK
    Każdy będąc dzieckiem marzył o wielkiej fortunie i sławie.
    Wszyscy chcieli mieć miliard dolarów na koncie, luksusowe domy w każdym państwie, oryginalne ubrania od najlepszych projektantów oraz najszybsze i najdroższe wyścigowe samochody.
    Jednak dla niektórych osób jest to codzienność, bez której nie wyobrażają sobie chociażby jednego dnia.
    Grupa najlepszych przyjaciół od najmłodszych lat zamieszkuje Upper East Side, czyli jedną z ulic nowojorskiego Manhattanu.
    Są zamożni, rozrywkowi, pewni siebie lecz mimo wszystko pieniądze rodziców to nie wszystko co się dla nich liczy – oczywiście są małe wyjątki.
    Wydawać by się mogło, że każdy chciałby być na ich miejscu, jednak nie jest tak kolorowo, jak każdy sądzi.
    Niechciany romans, problemy rodzinne, rozterki miłosne i zakazana miłość, o której od dłuższego czasu ktoś stara się zapomnieć – to tylko mała część ich problemów.
    Czy wszyscy poradzą sobie z powstałymi na ich drodze problemami? Czy każdy wybór będzie słuszny?
    Tego dowiecie się czytając People in New York.

    Może Ci się wydawać, że ta historia będzie pustą historią o nieszczęśliwej miłości, po części tak będzie, lecz razem ze współautorką - Charlie - będziemy starać się pokazać, że mimo pieniędzy wszystkich ludzi spotyka nieszczęście.
    Bardzo przepraszam za SPAM lecz po prostu staram się rozpowszechnić nowe opowiadanie. Jeśli mój wpis Ci przeszkadza po prostu go zignoruj i usuń. Naprawdę bardzo przepraszam.
    Pozdrawiam Katie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra .! Pisz dalej ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byś mogła to informuj mnie na tt
      @Niickii_1993

      Usuń