sobota, 15 lutego 2014

4.Niezapowiedziana wizyta.

1.Dawno mnie tu nie było, ale postaram przez ferie dodać min.3 rozdziały!
2.Miałam małe załamanie sercowe, problemy z rodziną i trochę w szkole, ale już jest lepiej :)
3.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
4. NWM jak czytacie Lara, aj czytam Lejra, ale ciii.
Zapraszam na 4 :)
***************




-Poproszę jakiś dowód tożsamości, że to pani.- powiedziała kobieta z londyńskiego urzędu. Miała charakterystyczny, amerykański akcent. Wręczyłam jej trochę porysowany dowód, a ona krzywo się na mnie spojrzała, lecz po chwili zaczęła szukać wśród szuflad pozostałych dokumentów. Po chwili w ręku już miałam paszport, prawo jazdy i dokument obywatelstwa brytyjskiego. Podpisałam jakieś papierki, że wszystko odebrałam i ruszyłam do samochodu, gdzie czekała na mnie Gemma. Następnie pojechałyśmy do banku. Tam sprawa była trochę trudniejsza, ponieważ musieli sprawdzić kartkę. Po 20 minutach przyszedł pewien mężczyzna.

-Przykro mi. Jeśli pani chce odzyskać kartę musi pani trochę poczekać. Jest ona uszkodzona, brakuje kilku cyferek od kodu i ewidentnie widać, że jest złamana.- powiedział smutnym głosem. 
-Ile będziemy czekać?- odpowiedziałam rzeczowym tonem. 
-Kilka tygodni, maksymalnie półtora miesiąca...- mruknął i spuścił wzrok. Wstałam gwałtownie. Trochę mnie to wstrząsnęło. Spojrzałam na moją koleżankę, a ona blado do mnie się uśmiechnęła. Przez kilka tygodni będę wykorzystywała jej rodzinę...
-Nie ma sprawy. Na pewno przydasz się mojej mamie.- powiedziała i również wstała.- Dziękujemy panu, jak coś będziemy pod telefonem.- Posłała mężczyźnie szeroki uśmiech i wyszłyśmy razem.
-Gdzie teraz?- zapytała, gdy zapinałyśmy już pasy.

-Schronisko.-powiedziałam i miałam łzy w oczach. Moja kochana Darsley. Może, gdzieś tam jest? 
Wyjęłam papierosa z kieszeni i spojrzałam się na Gemmę. Ona tylko kiwnęła głową, więc otworzyłam szybę i podpaliłam go zapalniczką. Kłęby dymu wydostawały się na zewnątrz, a wraz z nimi moje myśli. Dam sobie radę. Mam sporo pieniędzy na koncie, więc potem ich spłacę. Będę najlepszą lokatorką, jaką mogliby mieć. Muszę wreszcie przestać brać narkotyki. Z papierosami będzie trochę trudniej, ale postaram się je ograniczyć. Koniec użalania się nad sobą. Głowa do góry, plecy prosto, cycki do przodu i uśmiech na twarzy. Tutaj będzie lepiej. Tutaj wszystko się ułoży...
Nagle coś zawibrowało w mojej kieszeni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. To od "lepirkona". 


Serce, aż mi zabiło. Też ich lubi. Ten Londyn to chyba moje przeznaczenie. Od razu zmieniłam jego nazwę na "CM♥" i odpisałam mu:


Z uśmiechem na twarzy wysiadłam z samochodu i wraz z Gemmą udałyśmy się do biura. Po krótkiej rozmowie okazało się, że ostatnio nie przywieziono, żadnego labradora. Zostawiłam im swój numer, na wypadek, gdyby ja znaleźli.
-Nie przejmuj się. Znajdziemy ją. A teraz na zakupy!- pisnęła Gemma i razem ruszyłyśmy w kierunku centrum. 

*** 
-Długo jeszcze?!- zawołałam, gdy weszłyśmy do siódmego sklepu z rzędu.
-Nie marudź, tylko szukaj czegoś dla siebie! Rzadko się zdarza, że kupuję komuś ubrania.- uśmiechnęła się, a ja zaszyłam się między sukienkami. Miałam ochotę usiąść na kanapie, gdy moją uwagę przykuła śliczna, czarna sukienka
-Wow.- mruknęłam do siebie i od razu znalazłam swój rozmiar. Uciekłam do przymierzalni i szybko ją założyłam. Pasowała idealnie. Przejrzałam się w lusterku z każdej strony, chciałam już ją zdejmować, gdy nagle usłyszałam głos mojej koleżanki.
-Charlie! Wiem, ze tu jesteś! Nie chowaj się!- krzyczała. Wyjrzałam zza zasłony i powiedziałam w miarę głośno:
-Jestem w przymierzalni!- ledwo co powiedziałam, a ona odwróciła głowę w moją stronę. Nie zdążyłam się schować, a ona była już przy mnie i bez ceremonialnie wparowała do środka.
-Cholera!- zawołała, po czym gwizdnęła.-Musisz to kupić! Wystarczy znaleźć tylko odpowiednie szpilki i będzie idealne na imprezę jutrzejszą!
-Jaką imprezę?!- pisnęłam spanikowana. Ledwo co zaczęłam brać leki i nie kuleć (przynajmniej nie tak zauważalnie), a ona chce zabrać mnie na imprezę. -Mój braciszek i jego koledzy wracają do domu!- uśmiechnęła się.
-A gdzie to będzie?- muszę wiedzieć wszystko, żeby się zmyć stamtąd.- I kiedy?
-Mają wrócić jutro, więc pewnie jutro. U nas w domu. Rodziny reszty zostali w swoich domach, my jako jedyni przeprowadziliśmy się do Londynu.
O czym ona mówi? Chyba musiałam coś ominąć, gdy trajkotała w samochodzie. 
-Więc rozbieraj się i idziemy do kasy!- uśmiechnęła się i wyszła.

***
-To były katusze!-zawołałam, gdy byłyśmy już pod jej domem.- Jestem głodna.- dodałam, robiąc usta w podkówkę. Gemma tylko pokręciła głową i otworzyła drzwi.
-Muszę dzisiaj wszystko ogarnąć! Pójdziemy innym razem. Wiesz,jak dawno go nie widziałam.- błagała Anne.
-To ja cię proszę, dawno nie byliśmy na żadnej kolacji!- powiedział Robin.
-O co chodzi?- zapytała Gemma wchodząc do kuchni. Wbiegłam tam za nią i zobaczyłam jak wszyscy siedzą smutni.
-Ja mogę posprzątać.- zadeklarowałam się. Wszyscy na mnie spojrzeli. Wzruszyłam ramionami.-To nic wielkiego, a wy możecie pójść na kolacje i nawet do kina.- uśmiechnęłam się. 
-Ale na prawdę to zrobisz?- powiedziała Anne ze łzami w oczach.
-Taa...-westchnęłam.-Tylko tak mogę podziękować za pomoc. Mogę też zrobić obiad na jutro, nie najgorzej gotuję.-dodałam.
-Dziękuję! Bardzo dziękuję!- powiedziała i mocno mnie uścisnęła.-Idę się przebrać. a ty- wskazała na swojego męża- znajdź jakiś film i zarezerwuj stolik.
Gdy Anne poinstruowała mnie co mam zrobić, zaniosłam wszystkie rzeczy na górę i ubrałam się w dresowe rzeczy. 
-Mogę wyjść?- zapytała niepewnie Gemma.
-Mnie się pytasz?- zaśmiałam się krótko.- Pewnie, dam sobie radę sama. 
Po chwili usłyszałam trzaskanie drzwiami. Zeszłam na dół i zabrałam się do roboty.
***
-Let me kiss you!- krzyknęłam, gdy piosenka się skończyła. Moje myśli błądziły wokół jutrzejszej imprezy. Nagle mój telefon zaczął grać. Spojrzałam na wyświetlacz. Lara.
-Hej skarbie!- zawołałam do słuchawki, jednocześnie pauzując płytę. 
-Hej. Jak u ciebie?
-Tak. Jest super. Wreszcie kogoś obchodzę.- prychnęłam.-Ale opowiadaj jak z twoim chłopakiem!
-Jest cudownie!- pisnęła. Oparłam się o sofę i zaczęłam bawić się nieśmiertelnikiem Harry'ego.- Dzisiaj się z nim zobaczę! Ma wrócić wcześniej do Londynu, a jutro idziemy na ognisko z jego przyjaciółmi.
-Oh. Zbieg okoliczności, bo ja też idę jutro na imprezę z taką koleżanką. Jej brat wraca i musza to uczcić.- westchnęłam.
-Kupiłaś sobie coś na tą okazję?- zapytała i mogę się założyć, że zaczęła poruszać brwiami. 
-Tak. Mała czarna z koronkowym rękawem i baleriny. Tylko nie wiem po co mi to, skoro impreza ma być w domu! 
-To po co kupowałaś?- zdziwiła się. 
-Ta koleżanka mnie namówiła. Ale fajnie w niej wyglądam.-Obie zaczęłyśmy się śmiać.
-No to zrób sobie w niej zdjęcie i mi wysyłaj! Czekam.- powiedziała i się rozłączyła. Pokręciłam głową z politowaniem i wspięłam się po schodach. Szybko się w nią ubrałam i zaczęła szukać szpilek. Złapałam je w jedną rękę. W drugiej miałam telefon. Ostrożnie zeszłam na dół i stanęłam przed lustrem w korytarzu. Założyłam buty na nogi i wyciągnęłam rękę uśmiechając się szeroko. Po kilku pstryknięciach, zrobiłam sobie ładne zdjęcie. Wysłałam je Larze z dopiskiem "Seksownie, co nie? :D". Nagle rozległo się pukanie. Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je an oścież z nadzieją, że to Gemma. 
Jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam Harry'ego Styles'a, który ogląda mnie od dołu do góry z szeroko otwartymi oczami. 
Opowiadania Gemmy o tym jak się tutaj przeprowadzili. Znajomy dom, ludzie i charakter pisma. Impreza z przyjaciółmi. Długa podróż po świecie.Złość Anne, gdy dowiedziała się, że mam jego nieśmiertelnik, który teraz swobodnie zwisa na mojej szyi...
W głowie zaczęło mi pulsować i po chwili pojawiły się mroczki przed oczami. Ostatnie co usłyszałam to jego lekko zachrypnięty głos, który wola:
-Kurwa!- po czym upadłam. 

1 komentarz:

  1. I teraz czuję się dumna że pomagałam szukać sukienki :D czekam na next ♥ /Gats

    OdpowiedzUsuń