czwartek, 20 lutego 2014

5.Ludzie powinni być bliżej siebie...

1.Jeszcze ok.3 rozdziałów w kierunku 1 :)
2.MOŻE będzie nowy szablon, ale nie wiem :)
3.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
4.To już 2 rozdział dodany podczas ferii :D
5. Jeśli macie jakiś ulubiony cytat z piosenki to napiszcie go w komentarzu pod bohaterami :) 
6. Jeśli chodzi o cytaty to jakiś tematyczny, mniej więcej dodaję pasujące do rozdziału. 
7. cytat z LT mam już odłożony na rozdział specjalny, tak samo z Half a Heart ;)
8.Jak możecie to piszcie je po angielsku i po polsku :) 
9.Ale się rozpisałam :O Mam nadzieję, ze ogarniacie tego bloga :)
*****



Po chwili obudziłam się na łóżku. Harry siedział obok i wachlował mnie gazetą. Spojrzałam na niego i się uszczypnęłam.
-Co ty tu robisz?- zapytałam.
-Mieszkam!- zaśmiał się. Na jego twarzy pojawiły się te cudowne dołeczki, a ja się zarumieniłam.- Ty pewnie jesteś Charlie?- zapytał. Zaczął oglądać mnie od góry do dołu.
-Taa.- spojrzałam po sobie. Czarna sukienka podwinęła mi się i odsłaniała to czego nie powinna. Obciągnęłam ją w dół.
-Bardzo mi przykro z tego co się stało...- mruknął.
-Mnie też.- burknęłam. Widać było, że sytuacja jest krępująca.-Dobra, obiecałam twojej mamie, że posprzątam i ugotuję na jutro obiad. Chcesz mi pomóc?
-Ok, tylko może ... może się przebierzesz?
-Dobry pomysł.- zaśmiałam się i założyłam moje ulubione dresy. Gdy zeszłam na dół Harry popatrzył się na mnie i otworzył szeroko oczy.
-Dlaczego się nie domyśliłem, że jesteś Directioner!- uderzył się z otwartej ręki w czoło.
-To chyba twoje...- zdjęłam z szyi nieśmiertelnik i rzuciłam w jego stronę. Złapał go w powietrzu i obejrzał z każdej strony.- Przepraszam, że trochę zniszczone, no ale wiesz co się stało...
-Myślałem, ze Zayn go zgubił.- mruknął cicho i podszedł do mnie- Proszę, niech teraz będzie twój.- zmarszczyłam brwi. Ręce mi się trochę trzęsły, a w głowie zaczęło wirować. Myślałam, że znowu upadnę, ale Harry mnie złapał i posadził na krześle. Złapałam się blatu i zamknęłam oczy. Co się dzieje?
-Em... może dam ci jakieś tabletki... maść... cokolwiek?- zapytał i przeczesał ręką włosy.
-Są w pokoju gościnnym... ja tam śpię i Anne mi zostawiła wszystko.- powiedziałam i usłyszałam tupot stóp. Oparłam głowę o pobliski blat. Po chwili Harry wrócił, a ja podniosłam głowę. Pewnie wyglądałam okropnie.
Nalał wody do szklanki i podał mi wszystko. Zaczęłam łykać wszystko po kolei, lekko odchylając głowę do tyłu. Potem wszystko popiłam i wzięłam głęboki oddech. Spojrzałam na chłopaka, który zamyślony opierał się o szafkę na przeciw mnie i bawił się palcami.
 -Tylko tutaj przeszkadzam.- mruknęłam i zakryłam twarz dłońmi.
-Nie...!- powiedział i podszedł do mnie.- Po prostu dużo przeszłaś. Chodź zabierajmy się za to gotowanie.- wyciągnął do mnie rękę. Złapałam jego dużą dłoń moimi malutkimi palcami. Byłam dużo niższa od niego, ale podobno małe jest piękne...
Po krótkim czasie oboje śmialiśmy się i wygłupialiśmy cały pobrudzeni sosem. Zrobiliśmy zapiekankę ziemniaczaną.
-To teraz ciasto?- zapytałam.
-Liam robi lepsze..- mruknął i zaczął szukać czegoś w szafce-Ale chyba to z proszku też się nada?- uniósł brew do góry.
-Pff... jak możesz! Jeszcze potrujemy tu wszystkich!- zabrałam od niego kartonik i wrzuciłam na jego miejsce, czyli do kosza.- Nie jestem najgorszą kucharką! Musiałam jakoś przetrwać z moją rodziną.- mruknęłam i zaczęłam szukać składników w lodówce. Gdy podniosłam wzrok, zauważyłam, że stoi nieruchomo i wpatruje się we mnie swoimi hipnotyzującymi oczami.-Coś nie tak?
-Jak to"przetrwać"?- zapytał i zabrał ode mnie mleko.
-Długo by gadać.- mruknęłam i zaczęłam szukać dużej miski. Harry wyciągnął taką z półki obok mnie.
-Mamy czas.- mruknął.
Miałam ochotę wszystko mu opowiedzieć. Zawsze marzyłam o tej chwili. Spotkam moich idoli na koncercie, rzucę się im na szyję i powiem jak ważni są w moim życiu, jak bardzo mi pomogli, że to dzięki nim się nie poddałam, że gdy chciałam popełnić samobójstwo pomyślałam o nich i jednak tego nie zrobiłam... Są w moim życiu od niecałych 3 lat, a tyle pomogli... tyle zrobili...
Ale chciałam to zrobić na koncercie, gdzie byłabym jedną z wielu fanek, o których zapomnieliby po jakimś czasie.
A nie osobą, która weszła w ich życie z butami.
-Powiedzmy, że dużo przeszłam.- mruknęłam, podciągając rękaw bluzy. Mało widzialne już blizny, dzięki maściom nie były już takie czerwone, ale wciąż były...- 56 dni czystych.- mruknęłam mając nadzieję, że mnie zrozumie.
Po chwili poczułam jak jego duże dłonie łapią moje ramiona. Odwrócił mnie do siebie i mocno uścisnął. Nie wiedząc co zrobić odwzajemniłam ten uroczy gest. Wtuliłam się w jego ramię i poczułam jak coś mokrego spada mi na głowę. Uniosłam wzrok do góry i spojrzałam jak wpatruje się w ścianę na przeciw, a łzy powoli zlatują mu po policzkach.
-Czasem tak bardzo bym chciał wszystkim pomóc. Powiedzieć każdemu z osobna, jaki jest dla mnie ważny, ale tak się nie da...
-Chciałbyś wszystkich przytulić i nigdy nie puścić?- uśmiechnęłam się na te słowa, a chłopak się na mnie spojrzał.-Ups..- mruknęłam.
-O co z tym chodzi?- zapytał i znowu się uśmiechnął. Jak ja uwielbiałam jego dołeczki. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale poczułam jak telefon mi wibruje, więc uwolniłam się z jego uścisku i sprawdziłam sms'a.

Uśmiechnęłam się na tego sms'a. Przygryzłam wargę i szybko odpisałam:

Poczułam czyjś oddech na karku.
-Idziesz z Gemma na imprezę?- zapytał Harry.
-Ładnie to czytać czyjeś sms'y?-prychnęłam. Nadal nie mogłam uwierzyć, że jest obok mnie Harry Styles...-Idziemy wszyscy... Gemma mówiła, ze to impreza na powitanie was...- zmarszczyłam brwi.
-Nieee- zaczął kręcić głową.-Miało być jutro ognisko...
-Ale z niej...- prychnęłam nie kończąc mojej myśli.- Specjalnie kupiła mi tamta sukienkę, bo miałam ją jutro założyć.
-Nadal możesz to zrobić. Tylko, że wtedy oczy chłopaków wyjdą z orbit, bo nie będą wiedzieli gdzie się patrzeć.- zaśmiał się. Założyłam ręce na biodra.
-Tak jak ty dzisiaj?- mruknęłam. Harry zmrużył oczy i przybrał taką samą postawę jak ja.
-To był cios poniżej pasa.- wystawił język.
-Ciosem poniżej pasa jest drażnienie mnie, bo wiesz, że ci nic nie zrobię.- mruknęłam i zrobiłam to co on.
-Dobra wygrałaś!- uniósł ręce do góry i wrócił do kuchni. Spojrzałam na telefon. Kolejna wiadomość.

Uniosłam brew do góry. Czy ja o czymś nie wiem?

-CHARLIE!- krzyknął przerażony Harry. Rzuciłam telefon na sofę i podbiegłam do kuchni. Stał z blaszką w ręce.-Jak mam to włączyć?- zapytał wskazując na otwarty piekarnik, a ja zaczęłam się śmiać. Zabrałam od niego zapałki.
***
Siedzieliśmy z Harrym  w salonie, w tle leciał jakiś film, a my rozmawialiśmy. A dokładniej cały czas śmieliśmy się z różnych sytuacji. 
-Na prawdę twój brat nadal nie wie jak wiązać buty?!- zapytał z niedowierzaniem, a ja śmiejąc się pokiwałam głową cały czas się śmiejąc.
-Długo jesteś Directioner?- zapytał, gdy w miarę się opanowaliśmy.
-Czy to ważne?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.-Jeśli byłabym od niedawna to kochałabym was mniej, niż te co kochają was od kilku lat?
-Chodzi mi o to...- zaczął i spuścił wzrok.-Jak długo byliśmy potrzebni... No wiesz.- złapał mnie za rękę i lekko podciągnął rękaw. Kciukiem przejechał po największej z blizn. Serce mi się zatrzymało, a w wzrok skierowany był w jego oczy. Obserwowałam jego reakcję. 
-Jakoś w październiku będzie 3 lata... Zaczęło się zaraz po X Factorze...- odwróciłam wzrok w kierunku telewizora. w tym czasie zombie zaczął zjadać ciało jakiejś dziewczyny. zaczęłam się nerwowo śmiać. Nagle usłyszałam otwieranie drzwi. 
-Mamo, przepraszam, ze nie pomo...- zaczęła Gemma, ale zobaczyła mnie i Harry'ego na kanapie to się nagle zatrzymała.- Czyli się wyrobiłam! Macie mnie kryć.- pokazała na nas palcem, a potem wróciła na korytarz. Wybuchliśmy równo śmiechem, a siostra "loczka" wróciła do nas.
-Widzę, że poznałaś Harry'ego.- uśmiechnęła się, opierając o oparcie kanapy.
-Ta...aż zemdlała na mój widok.- zaczęłam chichotać, a Gemma spojrzała się na mnie pytająco.-Directioner.- skomentował Harry i szeroko się uśmiechnął.
-Czekaj... I ty nas nie poznałaś?- zapytała.
-Poznałam, ale nie wiedziałam do końca kim jesteście... Wiesz dostałam parę razy w głowę.- powiedziałam i zobaczyłam, że mój telefon zaczął się świecić. 

Co te ogniska takie popularne?-zapytałam samą siebie. Lara, mój Directioner, Harry z kumplami... 
Coś mi tutaj nie pasowało...

1 komentarz:

  1. CHOLERA ZABIJESZ MNIE KIEDYŚ! RUSZAJ TYŁEK I PISZ NASTĘPNY! ♥ Gats xx

    OdpowiedzUsuń