sobota, 22 marca 2014

10.Początek czegoś pięknego

1.Cieszę się, że ostatnio widzę po 3 komentarze przy poście :)
2. #Gats... napisałam dla cb specjalny rozdział ^^ to ten co ci mówiłam, ze będzie fajny :D
3.Ale to jeszcze nie ten xD
4.Ważne jest dla mnie, żebyście czytały co ja piszę przed rozdziałem. Jeśli to przeczytasz napisz "Story of my life" " + swoją opinię
5. Shippujecie już Chialla (Niall+Charlie)? Albo Charrlie (Harry+Charlie)? LOL
6. Kittys ^^ Rozgłaszajcie bloga do znajomych.
7. Jak macie tt to dodajcie link
8.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
9. Proszę, chcę mieć jak najwięcej czytelników ♥♥♥♥ Rozgłaszajcie znajomym
10. MOŻE, ale powtarzam, MOŻE będzie nowy szablon niedługo :D
11. spamujcie na tt z #dreamsFF :P 



Zapraszam na 10 :*


***11 września***
-Oddaj mi kołdrę.- usłyszałam nad uchem. Przekręciłam się na drugi bok i mocniej ścisnęłam materiał. Poczułam, ze ktoś go szarpie, wiec zrobiłam to samo.-Charlie! Zimno mi!- otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Niall'a. Leżał na brzegu łóżka, bez okrycia i poduszki. Zaczęłam chichotać i znowu zamknęłam oczy. Naciągnęłam kołdrę po samą szyję i ułożyłam głowę na poduszce.-Charlie!.
-Tak, to moje imię.- odpowiedziałam.
-Następnym razem pozwolę spać ci na kanapie.- powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
-Przypuszczasz, że będzie następny raz?- uśmiechnęłam się, ale nie mogłam ukryć różu zalewającego moje policzki.
-Nie przypuszczam, ja to wiem.- odpowiedział. Popchnęłam go lekko, tak, że spadł na podłogi.-Za co to było?!- podniósł głowę z ziemi i spojrzał na mnie.
-Za przypuszczenia.- wystawiłam mu język. Nagle poczułam, że ciągnie mnie za stopę. Odruchowo pisnęłam, a po chwili leżałam na nim.-A to za co?
-Za wystawianie języka.- uśmiechnął się. 
Niall Horan. Leżałam na jednym z najprzystojniejszych mężczyzn na świecie. Miał takie piękne niebieskie oczy. Szeroki uśmiech, który zawsze gościł na jego twarzy był niesamowity. Nieskazitelna, delikatna cera i niesamowity głos. To był Niall Horan. 
Ale Nialler to była zupełnie inna osoba. Mały irlandzki chłopczyk z wielkimi marzeniami. Chłopczyk, dla którego rodzina i przyjaciele byli najważniejszy. Chłopczyk, który chciał pomagać wszystkim dookoła. Chłopczyk, który płakał na czyjąś krzywdę i uśmiechał się, kiedy zrobił coś dobrze. Chłopczyk, który uratował mnie od złego.
Nagle poczułam jego rękę na moim policzku.
-Nie płacz.- odezwał się. Delikatnie ścierał kolejne łzy z mojej twarzy. Położyłam głowę na jego klatce i szeroko się uśmiechnęłam.
-Kiedyś będę opowiadała wnukom, że leżałam na jednym z One Direction.- zachichotałam. Niall zawtórował mi i po chwili oboje głośno się śmieliśmy. 
-Charl... o mój Boże.- usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się w kierunku schodów i zobaczyłam Larę, która powstrzymuje się, żeby nie krzyknąć. Chciałam wstać, ale chłopak położył rękę na moich plecach i przycisnął mnie do siebie.
-Jak tu weszłaś?- zapytałam cicho.
-Pukam z 10 minut i nikt mi nie otwierał. Myślałam, że Niall'a nie ma w domu, a ty wiesz...- zarumieniłam się na to co chciała powiedzieć.- Więc wzięłam zapasowy klucz, który trzyma pod wycieraczką i weszłam tutaj. No i widzę, że dobrze się bawicie.- przygryzła wargę, a ja się zarumieniłam.- Więc Charlie, ja ci to zostawiam i nie przeszkadzam, co?- zapytała. Kiwnęłam głową i postawiła kosmetyczkę na szafce.
-Pa!- krzyknęłam za nią, kiedy zbiegała ze schodów. Gdy usłyszałam zamykanie drzwi, wreszcie się podniosłam. Wzięłam ubrania i kosmetyczkę do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Szybko się ogarnęłam i ubrałam. Związałam włosy w kucyk i weszłam z powrotem do pokoju. Niall był już gotowy. Gdy mnie zobaczył to się uśmiechnął.
-Śniadanie?- zapytał, a ja przytaknęłam. Zbiegłam z nim na dół, ale zamiast skierować się do kuchni, poszliśmy na korytarz. Rzucił mi marynarkę, którą złapałam w locie.
-Gdzie idziemy?
-Nie wiem. Coś zjeść.- powiedział. Wzięłam telefon do ręki i przeczytałam wiadomość:
Uśmiechnęłam się szeroko i założyłam buty.
-Gotowa?- kiwnęłam głowa i wyszłam z mieszkania.
***
Usiedliśmy na samym końcu lokalu, ale Niall nadal był w okularach. Udało mi się go namówić, żeby zdjął chociaż czapkę. Była to jakaś zwykła knajpa, widać, że klienci rzadko tu przychodzili. 
-Na co masz ochotę?- zapytał, gdy przeglądaliśmy marną ulotkę z ofertą śniadaniową.
-Tosty czosnkowo-ziołowe, potem porcję pancakes* z płatkami owsianymi i miodem, bułeczki scones**, a potem jogurt z syropem klonowym i owocami, a do picia sok pomarańczowy z lodem.- powiedziałam szybko nie odwracając wzroku od kartki. W końcu uniosłam głowę do góry i zobaczyłam szeroki uśmiech Niall'a. 
-Co się szczerzysz?- zapytałam.
-Bo myślałem, że będę musiał cię namawiać do jedzenia, a tu... mile mnie zaskoczyłaś.
-Dlaczego mile.- położyłam ręce na stole i oprałam o nie głowę. 
-Bo większość dziewczyn strasznie się głodzi, bo myślą, ze są niedoskonałe. Wszystkie przecież jesteście idealne.- powiedział.
-Aww.- uśmiechnęłam się. Niall poszedł złożyć zamówienie, a ja wyciągnęłam komórkę.



Schowałam urządzenie do kieszeni i czekałam, aż Niall wróci. W rękach trzymał dwa duże kubki z sokiem pomarańczowym. Położył naczynie przede mną i usiadł obok.

-Zaraz przyniosą część naszego zamówienia.- powiedział i wybuchł śmiechem. Spojrzałam się na niego pytająco.- Nie codziennie mają tyle roboty. 
-W sumie racja. A ty co będziesz jadł?
-Będę patrzył jak ty jesz.- zachłysnęłam się własną ślina i usłyszałam, jak znów się śmieje.- Żartuję przecież. To samo co ty, a do tego jajecznice na maśle.- podsumował, ja tylko kiwnęłam głową.
Po 10 minutach nasze śniadanie było gotowe i zajadaliśmy się przez najbliższe pół godziny. 
-Jestem pełna!-powiedziałam.-Ale jeszcze mi jogurt został!- powiedziałam i wzięłam łyżeczkę do buzi. Niall tylko zaczął się śmiać i dojadł swoje scones.
-Zawieziesz mnie do Harry'ego?- zapytałam oblizując sztuciec. 
-Tak, pewnie.- odpowiedział.- A jak w ogóle tam trafiłaś?
-Nikt wam nie mówił?- zdziwiłam się lekko. 
-No tak. Harry był troszkę wkurwiony, gdy dowiedział się o nowej lokatorce. W sensie, że był zły, bo nie wiedział dlaczego tam była. Anne nic mu nie powiedziała.- zmarszczyłam brwi.
-Przecież to nie jest tajemnica. Tola, bo tak chyba się nazywa ich pies, znalazła mnie jak leżałam pod śmietnikiem. Byłam tam jakiś tydzień... wyglądałam okropnie. W sumie do tej pory siniaki się nie zagoiły do końca.
-CO?!- krzyknął. Zaczęłam go uciszać, ale w sumie nie miałam po co, bo nikogo tu nie było. Zdjął okulary i popatrzył mi w oczy.
-Chciałam pójść na imprezę i tak się stało, ze dostałam czymś po głowie i leżałam pod śmietnikiem. Możliwe, ze zostałam zgwałcona.
-I ty jeszcze nie byłaś u lekarza?-fuknął, jakby był zły na mnie.-Możesz mieć jakąś chorobę, nie daj Boże, że jeśli... ugh... może jesteś w ciąży.- wzdrygnęliśmy się oboje na jego słowa. W sumie miał rację. Powinnam pójść do jakiegoś lekarza. 
-Zapiszę się jeszcze dzisiaj, obiecuję.- położyłam rękę na sercu i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Cieszę cię.- Jego uśmiech znów powrócił. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, oznaczający przybycie nowego klienta.
-Przepraszam, mogę zostawić ulotki?- zapytał mężczyzna.
-Jakie?- burknęła kelnerka. 
-Znalazłem psa.- zaczęłam się mu w zaciekawieniu przyglądać.-Jest drobną labradorką, a na obroży miała tylko zawieszkę "Darsley".- pisnęłam uradowana i szybko się podniosłam. Przeszłam obok Niall'a nadeptując mu stopy i podbiegłam do miejsca, gdzie stał ów mężczyzna. 
-To mój pies! Moja sunia! Szukałam jej od 2 tygodni!- zaczęłam płakać.
-To ciesze się, że tu przyszedłem. Proszę iść ze mną. Przywiązałem ją na za zewnątrz.- uśmiechnął się przyjaźnie i ruszył w kierunku drzwi. Pobiegłam za nim uradowana. Przed budynkiem była moja sunia.
-Darsley!- krzyknęłam. Labradorka spojrzała się na mnie i zaczęła merdać ogonem. Podbiegłam do niej i odpięłam od poręczy na rowery. Darsley zaczęła skakać i wściekać się uradowana z tego, że mnie widzi.
-Teraz już jestem pewien, ze to pani pies.
-Nie wiem jak panu podziękuję!- teraz zauważyłam, że mężczyzna ma okulary i zakrywa głowę czapka, jak Niall. Uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów. Znowu wydawał się taki znajomy.
-Jak będziesz miała ochotę to zadzwoń.- wyciągnął karteczkę w moją stronę. Wzięłam ją i schowałam do kieszeni.- Do zobaczenia.- powiedział i odszedł.
-Do zobaczenia.- odpowiedziałam. Wzięłam moją sunię w objęcia i znowu zaczęłam się radować. 
Wysłałam wiadomość i spojrzałam na białą karteczkę wystająca z mojej kieszeni. Wyjęłam ja i zaczęłam rozkładać.
-Co to?-Niall pojawił się u mojego boku.
-Ten mężczyzna zostawił mi swój numer...- spojrzałam na szereg cyfr i jego podpis. Zakryłam buzię ręką.-CONNOR! CONNOR HAYES! ROZUMIESZ?- zaczęłam krzyczeć.
-Ten Connor?- zdziwił się.
-Tak! Wiedziałam, że skądś go znam!- rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-To się cieszę! Gratulację!- powiedział.- Zawieść cię do Harry'ego?- zapytał, a ja energicznie pokiwałam głową.
***
-Zobaczcie kogo mam!- krzyknęłam na wejściu. 
-To twoja sunia?- pan Robin wyszedł z kuchni z kubkiem herbaty w ręce.
-Tak! To Darlsey!- powiedziałam i chciałam ją rozpiąć, ale Tola przybiegła i zaczęły na siebie szczekać.-Cholera...- mruknęłam. Wszyscy zjawili się na korytarzu.
-Jak słodka!- Gemma podbiegła i zaczęła głaskać labradorkę.
-Ale chyba nie może zostać.- zasmuciłam się. Spojrzałam do tyłu, gdzie stał Niall.- weźmiesz ją do siebie? Tylko dopóki karta nie przyjdzie, a ja nie wynajmę jakiegoś mieszkania.
-Jeśli nie zabiera kołdry tak jak ty to ją wezmę.- zaśmiał się.
-Darsley, zazdroszczę ci. Z Niall'a jest wygodna poduszka.-zwróciłam się do psa, ale wszyscy słyszeli moje słowa.
-Po pierwsze-zaczęła Gemma.-ty masz zamiar się wyprowadzić?!- pisnęła 
-No... za tydzień ma być karta, więc coś sobie wynajmę.
-Dobra. to rozumiem. Po drugie: zabrałaś kołdrę Niall'owi? I jak to: wygodna poduszka?! Spaliście razem?!- powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy. Harry spojrzał na nią zdziwiony, a potem na mnie.
-Tak.- odpowiedziałam.-Znaczy nie w tym sensie!- poprawiłam się, kiedy pan Robin zachłysnął się swoją herbata, a Anne chichotała z reakcji męża.-Po prostu nie pozwoliłam mu spać na kanapie, a on mnie!
-Dobra, wychodzę zanim mnie o gwałt osądzą.- powiedział chłopak i wziął ode mnie smycz.
-Dbaj o nią, bo jak nie to wiem gdzie mieszkasz!
-I co zrobisz? Zabierzesz mi kołdrę?- zaśmiał się i ucałował mnie w czoło. 
-Między wami coś się kroi!- powiedziała Gemma, gdy wyszedł. Harry prychnął i pobiegł na górę.-A temu co?
-Nie mam pojęcia.- westchnęłam. Nagle poczułam wibrację telefonu. wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Paul.
-Halo?- zapytałam niepewnie. 
-Sesja jutro, koncert w przyszłym tygodniu. Co ty na to?
-Dobrze. Jaka fundacja?
-Jeszcze nie mamy. Chcieliśmy, żebyś sama wybrała. Albo z chłopakami.
-OXFAM***- odpowiedziałam bez chwili namysłu.
-Dobrze. Za 3 dni...
-W sobotę?- zapytałam.
-Tak w sobotę. Louis ma mecz. Będziesz tam, prawda? 
-Oczywiście! Dziewczyna Lou też tam będzie.- odpowiedziałam.
-Louis się jeszcze o to nie pytał...
-Ale ja się pytam. Będzie, czy nie?- warknęłam.
-Jeśli da radę to tak.- Paul westchnął i po chwili kontynuował.- Jesteś na prawdę wyjątkowa.
-Dziękuję.- powiedziałam i rozłączyłam się. 


-Wreszcie.- powiedziałam do siebie.


Uśmiechnęłam się. Wiedziałam już kto to, ale chciałam, żeby nadal myślał, że się nie domyślam....


***12 września*** 
-Nie chcę!- krzyknęłam.
-Ale tylko trochę...- odpowiedziała Lou.
-Nie. Zero makijażu. To nie będę ja!- odpowiedziałam wstając z fotela.
-To może tylko błyszczyk, rzęsy i powieki?
-Rzęsy i błyszczyk.- założyłam ręce na piersi. 
-Delikatnie cienie. Bardzo delikatnie.
-Dobrze. Ale jak będzie za mocno to wszystko zmywam.- zagroziłam jej palcem. Lou klasnęła w dłonie i posadziła mnie z powrotem na miejsce.
***

-Najpierw każdego z was osobno, potem wszyscy razem. Idziemy w plener, więc uważaj na strój. To twoja pierwsza sesja, może zejść długo.

-Coś jeszcze?- przerwałam.
-Nie, tylko tyle. Powodzenia.-Lou ucałowała mnie w policzki i wyprowadziła na dwór. Właśnie robiono zdjęcia Harry'emu. Uśmiechnęłam się do niego i pomacham. Nie zwrócił na mnie większej uwagi. Podbiegłam do niego i wskoczyłam na plecy. Poczochrałam mu włosy i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-A miałem takie fajne ujęcie!- krzyknął fotograf. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ja zeskoczyłam z Harry'ego.
-Zapłacisz mi za to!- zaśmiał się Loczek.
-Jak mnie złapiesz!- krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Chłopaki dołączyli się do zabawy. W pewnym momencie wbiegłam pod krzaki i nie miałam już żadnej drogi ucieczki. 
-Mam cię!- usłyszałam Harry'ego. Złapał mnie w pasie i zaczął kręcić wokół własnej osi.
-Puść nie! Jestem ciężka!- krzyczałam.
-Kłamiesz!- wystawił mi język, ale po chwili już stałam na trawie.- Idź twoja kolej.- powiedziała, a ja ruszyłam w kierunku pana fotografa.
-Dobrze. Wyglądasz ślicznie. Ustaw się i porobimy parę ujęć. 




-Pięknie. Tak trzymaj! Cudownie. głowa w górę. Uśmiech! Super!- słyszałam ciągłe polecenia i zachęty. Byłam posłuszna, bo nie znałam się na tym. Po 10 minutach zarządzono przerwę.

-Mogę zobaczyć zdjęcia?- zawołam. Fotograf kazał mi podejść do monitora.
-Moje ulubione.- wskazał na jeden z małych kwadracików, a po chwili powiększyło się na ekranie. 



-Wow. To na prawdę ja?- zdziwiłam się. 

-Oczywiście. Idź się przebierz, zrobimy jeszcze kilka ujęć tobie i pójdziemy do środka na wspólne zdjęcia. 
Wbiegłam do budynku i założyłam ubrania naszykowane wcześniej przez garderobianą. Lou poprawiła mi włosy i wróciłam na moje wcześniejsze miejsce.
-Proszę wianuszek.- Liam nagle zjawił się obok mnie.
-Jaki słodki!- powiedziałam i założyłam kwiatki na głowę.
-Wyglądałaś pięknie na tych zdjęciach. Nie mogę się doczekać, kiedy pojawią się w internecie.
-Ta... to takie głupie, że moje nazwisko wpisze się po prostu w wyszukiwarkę i będzie tam miliony moich zdjęć. Jak wy sobie z tym radzicie? Musicie się cały czas chować. Zero prywatności. Wasze dziewczyny też cierpią. Niektórzy uważają, że wszystko jest na pokaz...
-Co masz dokładnie na myśli?
-No na przykład Zayn i Perrie... w sumie Louis i Eleanor to nie do końca, ale nie ważne. Inni myślą, że tamte dziewczyny kochają was za sławę i pieniądze, a wy chcecie ich tylko wykorzystać...
-To, że na świecie moje imię wypowiadane jest częściej niż innych, nie oznacza, że nie mogę cię kochać.
-Ja wiem o tym. Nigdy w was nie zwątpiłam.- ucałowałam go w policzek i pobiegłam na plan zdjęciowy.
-Zdejmij to z głowy. Potem się przyda.- poinstruował mnie fotograf.
                                                   ***
-Pokaż zdjęcia!- krzyknęli chłopcy, gdy szykowaliśmy się do sesji w budynku. Pokazałam im 3 zdjęcia, które miałam wywołane.



-WOW! Jesteś piękna!- powiedział Zayn.- Wyglądasz jak prawdziwa księżniczka.

-Dziękuję. A teraz przebierajcie się!- krzyknęłam i wygoniłam ich z mojej prowizorycznej garderoby. Założyłam krótkie spodenki, jasną koszulkę i kamizelkę. Poszłam do Lou, żeby poprawiła mi włosy.
Gdy zobaczyłam się w lusterku myślałam, że szczęka mi odpadnie. Wyglądałam na prawdę ładnie. Wszystko pasowało do siebie idealnie, nawet bandanka zawiązana na mojej głowie. 


-Gotowi!- chłopcy stanęli tuż za mną. Uśmiechnęłam się, widząc, ze we włosach Harry'ego jest taka sama bandanka jak moja.

-Z twojej koszuli?- zapytałam, a on wystawił język mojemu odbiciu. Całą szóstką ruszyliśmy na plan. 
-Charlie po środku, po bokach może... Niall i Harry. Zayn przed nimi, a wy z boku.- zaczęli nas ustawiać, a ja znów robiłam wszystko posłusznie. Lou i Liam stali do nas plecami, a Zayn klęczał przede mną. Niall objął mnie w pasie, a ja uniosłam nogę do góry, tak, że owijała biodra Harry'ego.
-Nie.- powiedziałam i się wyprostowałam.
-Coś się stało?- zapytał zdenerwowany fotograf.
-Jesteśmy przyjaciółmi, a nie zabójcami. A ja nie będę wyglądała jak dziwka.- powiedziałam, a chłopcy zaczęli chichotać.-Chodźcie tutaj. Ustawiłam nas wszystkich obok siebie. Wzięliśmy się za ręce i unieśliśmy do góry.
-Uśmiech!- powiedziałam. Zrobiono nam kilka zdjęć w równych pozycjach. Na jednym z nich chłopcy trzymają mnie na rękach. Na innym wskoczyłam na plecy Niall'a i ciągnęłam go za uszy. Na innym wszyscy założyliśmy wianki, które zrobił Liam i zakryliśmy buzie rękoma. Mieliśmy na prawdę dobry ubaw.
                                                ***
-Do widzenia!- krzyknęłam. Wyszłam przed ostatnia, bo Niall musiał jeszcze posprzątać rozwalone szkło. Zaczęli bawić się z Louisem w berka i niestety wpadł w jedną z lamp.
Wsiadłam do taksówki i spojrzałam się po chłopcach.
-Urodziny Niall'a jutro. Wiem, że coś szykujecie.- powiedziałam.
-Jakiś fajny prezent. Tylko nie wiemy co.
-I dopiero teraz się za to zabieracie?!- powiedziałam.
-No nie było czasu... - zaczął Zayn.
-Oh... a co mieliście w planach?
-Samochód, bilet na koncert, nową gitarę...- wymieniał Harry.
-Serio?- krzyknęłam na nich.- Nie myśleliście o tym, że on sam może sobie to kupić?
-W sumie racja.- przyznał mi rację Zayn.-A ty masz jakiś pomysł.
-Mam...- chciałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam, że Niall biegnie w naszą stronę.-Wpiszcie swoje numery, a ja dzisiaj do was zadzwonię z Harrym, dobra?- wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

*pancakes- amerykańskie naleśniki, dokładniej omlety :)
**scones- bułeczki z rodzynkami i chyba z czekoladą :) 
***OXFAM-jest międzynarodową organizacją humanitarną, zajmującą się walką z głodem na świecie i pomagającą w krajach rozwijających się.


To mamy za sobą rozdział 10 :) nie wyszedł mi tak jak trzeba, ale cóż. Proszę o komentarze ♥ 

2 komentarze:

  1. Po 1 kiedyś Cię uduszę. Po 2 rozdział boski. Po 3 pisz szybciej. Po 4 kocham Cię Aniołku ♥/ Gats xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń