sobota, 1 marca 2014

7. Wszystko zmieniło swój kierunek

1. Ostatni rozdział, który dodam w ferie (lub w najbliższym czasie po feriach)
2.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
3.Na prawdę, chce wiedzieć czy komuś zależy na czytaniu tego.
4.W tym rozdziale jest 8 września :) 
5.Mówię wam o cytatach, dodawajcie swoje ulubione ♥ po ang i po pol :) 
******


-Wstawaj!- rano obudziły mnie krzyki Gemmy.
-Co do cholery?- mruknęłam.
-Zobacz!- usiadła mi na łóżku i podstawiła mi pod oczy laptopa. Przymknęłam powieki i odsunęłam ja trochę od siebie. Skakała z radości na brzegu materaca, aż w pewnym momencie usunęła się na ziemię. Przetarłam oczy i zabrałam od niej urządzenie. Była włączona zakładka z YouTube, a na niej zastopowany filmik. Kliknęłam malutki trójkącik w rogu i obrazy zaczęły się przesuwać. Gemma pod głosiła dźwięk i po chwili usłyszałam mój głos. Rozdziawiłam buzię i znowu przetarłam oczy. Filmik z wczorajszego ogniska. Cała zaczęłam się trząść...
-Obejrzało to 2 miliony ludzi?- zapytałam z niedowierzaniem. To jakiś koszmar.
-Tak. To jest w sieci od godziny.- uśmiechnęła się.
-Pokaż mi komentarze.- powiedziałam i wyrwałam jej z powrotem laptopa. Zaczęłam szukać tej nazwy... proszę, żeby tego nie widział...-Nie.- szepnęłam i zakryłam usta dłonią. Skuliłam się na łóżku.- Nie, nie, nie... tylko nie to.- zaczęłam łkać. Gemma zdziwiła się.
-Co się stało?- w progu pokoju pojawił się Harry. Szybko wstałam i go wyminęłam. Podeszłam do szafy... w sumie nie mam nic pakować. 
-Tylko nie to... tylko nie to...- powtarzałam sobie. A zaczęło być tak dobrze. Oboje patrzyli na mnie zdziwieni. Należą się im wytłumaczenia.-Między komentarzami "Ale to słodkie", "Jak fajnie brzmią z damskim głosem!" i tymi mniej fajnymi- mruknęłam podchodząc bliżej.- Jest komentarz... mojego brata.- powiedziałam i pokazałam im. Oboje otworzyli szeroko oczy.- "Ale przypomina mi moją siostrę, w sumie głos też podobny..."- zacytowałam i łzy napłynęły mi do oczu.- A tak chciałam się od nich uwolnić.- opadłam na kolana. 
-Czekaj, nie rozumiem tutaj czegoś.- zaczął Harry.- Ty masz rodzinę? Ale...
-Daj mi spokój!...- krzyknęłam. Wzięłam telefon i wyszłam stamtąd. Zbiegłam po schodach. Złapałam kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Odblokowałam telefon i zaczęłam pisać wiadomość.

Po chwili zastanowienia się napisałam drugiego sms'a, tylko tym razem tylko do mojego Directioner'a.

Miałam straszne drgawki. Na dworze było bardzo zimno, a ja byłam ubrana w to co wczoraj, a na to zarzuconą tylko cienką kurtkę Gemmy.
Po chwili dostałam odpowiedź. 

Miałam ochotę ją mocno uściskać.  Znamy się tak krótko, ale jednak uważam ją za osobę bliską mojemu sercu. Kogoś kogo od zawsze potrzebowałam.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. W pewnym momencie podniosłam wzrok. Gdzie ja jestem? Zaczęłam się rozglądać. 
-Kurwa!- krzyknęłam. Usiadłam na pobliskiej ławce i czekałam na cud. Spojrzałam, że telefon znalazł połączenie wi-fi.
-Przynajmniej się nie zanudzę... 
***
-Boże, tutaj jesteś!- usłyszałam czyjś krzyk. Podniosłam wzrok znad ekranu i zobaczyłam Niall'a. Na głowie miał kaptur, a czarne okulary osłaniały połowę jego twarzy.- Szukamy cię już od 3 godzin! Żaden nie ma twojego numeru... tak nagle wyszłaś... znaczy tak Harry mówił.- zaczął się jąkać. Stał przede mną przygnębiony. Podniosłam się i mocno go przytuliłam.-Shhhh.... nie płacz.- powiedział. Nawet nie wiem kiedy, ale słone łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Tak bardzo chcę im powiedzieć... ale czy oni to zrozumieją? 
-Chodźmy stąd.- powiedziałam. Irlandczyk złapał mnie za rękę i pociągnął w nieznanym mi kierunku. Na miejscu byliśmy po 40 minutach. W domu stała zdenerwowana Gemma.
-Przepraszam!- krzyknęła i rzuciła mi się na szyję. Blado się uśmiechnęłam i poszłam do salonu. Wzięłam koc i otuliłam nim ramiona. Po chwili do domu wpadł Louis z Zayn'em, a za nimi Liam. Wszyscy podeszli bliżej mnie. Machnęłam do nich ręką, żeby usiedli obok.
-Ch..chcesz pogadać?- zapytał Mulat.
-Chcę.- mruknęłam-Ale boję się o tym wam opowiedzieć...- zaczęłam. Nagle do domu wpadł Harry. Gdy mnie zobaczył to upadł na ziemię.
-Nigdy w życiu tak nie biegłem... w takim strachu...- mówił, co chwila przerywając, żeby wziąć oddech. Zdjął swoje okulary i czapkę i spojrzał się na mnie. Przysunął się na kolanach i usiadł przede mną.-Co się dzieje?
-Charlie chciała z nami pogadać, ale boi się... nie wiem czego.- zaczął Liam i wszyscy spojrzeli na mnie. Zakryłam twarz w dłoniach.
-Po pierwsze: boję się tego, że po prostu tego nie zrozumiecie ze to będzie dla was ... za dużo informacji na raz.- zaczęłam.- po drugie: nazywam się Florance.- dodałam i zaczęłam bawić się palcami. Nie odrywałam wzroku od moich stóp.
-Co?- zapytali równo.
-Zmieniłam imię i nazwisko... znowu. Ale tym razem sama chciałam sobie zmienić rodzinę...- spojrzałam po nich. Wszyscy mieli zaciśnięte usta i wpatrywali się na mnie wyczekująco.
-Miałam siedem rodzin, nie licząc tej biologicznej. Zaczynając od początku... mama umarła, a tata oddał mnie do domu dziecka. Całe życie miałam kartę kredytową, która dostałam od babci w dzień narodzin... no a teraz się połamała i nie mam z czego żyć.- mruknęłam.-U pierwszej rodziny byłam 4 lata. Byli bardzo biedni, ale porządni. Bardzo mało jadłam, więc każde kolejne małżeństwo myślało, że jestem anorektyczką. Opieka społeczna zabrała mnie od nich, gdy "tata" zaczął pić. U kolejnej rodziny byłam 8 miesięcy. Rodzice znęcali się nade mną i jeszcze 3 dzieci, również z domu dziecka. Michelowie, czyli następna rodzina, nie ciszyli się dobrą opinią u sąsiadów i znajomych, ale pierwsze 2 lata były dla mnie bardzo dobre... kolejne 3 musiałam dużo pracować. W między czasie poszłam do szkoły, ale że nie należeli do najinteligentniejszych to pomylili mój rok urodzenia, więc według prawa mam 18 lat. Byli bardzo leniwi, więc ja i moja starsza siostra, która była w porządku, odwalaliśmy za nich czarną robotę. Gdy miałam 10 lat byłam w bardzo bogatej rodzinie. Nie interesowali się mną, więc czułam się wolna. W pewnym momencie ktoś ich okradł i powiedzieli, że to ja, więc pół roku spędziłam w rodzinie zastępczej przeznaczonej z domu dziecka, którzy mieli mnie... resocjalizować. Potem półtora roku w wielodzietnej rodzinie. Miałam 14 lat, więc ciągle zajmowałam się małymi dziećmi, a ona jeszcze była w ciąży kolejny raz. Potem przeniosłam się do Chester, do Evansów i byłam tam ponad 3 lata. Nie doceniali mnie, nie zapewniali tego co nastolatka powinna mieć. Byłam szykanowana i obrażana za mój wygląd.- skończyłam. Łzy cały czas spływały po moich policzkach, ale głos pozostał neutralny.- Byłam w wielu miastach w Wielkiej Brytanii i za każdym razem zmieniałam nazwisko. To było okropne, bo nie mogłam się przyzwyczaić. W między  czasie jeszcze tyle rzeczy się działo, ale nie wiem, czy jestem gotowa, żeby wszystko teraz powiedzieć.- wstałam i pobiegłam na górę. Zamknęłam się w łazience i zaczęłam płakać. Skuliłam nogi i oparłam głowę na kolanach. Nie wiem ile tak siedziałam, ale po pewnym czasie usnęłam
***
-Otwórz te drzwi!- obudziły mnie czyjeś krzyki. Głowa mnie bardzo bolała, a nogi odmawiały posłuszeństwa, lecz po chwili wreszcie się podniosłam i zobaczyłam, że chłopcy siedzą na ziemi i wpatrują się w drzwi.-Wreszcie!- wszyscy się podnieśli, a Harry złapał mnie za nadgarstek. Podciągnął rękaw i obejrzał z każdej strony moje rękę. To samo zrobił z drugą. Potem przykucnął i obserwował moje uda. 
-Nic sobie nie zrobiłam... usnęłam.- mruknęłam. Wszyscy mocno mnie przytulili.-Dlaczego MNĄ się tak przejmujecie? Wiecie ile jest takich przypadków na świecie? Wiecie, że należą do nich inne wasze fanki?- poczułam jak łzy znowu dopływają do moich oczu.
-Ale to ty trafiłaś pod nasze skrzydła...- zaczął Liam.
-...I to tobą się opiekujemy. Tobie pomożemy. Ty jesteś Dianą- dokończył Louis. Spojrzałam się na niego.
-Diana.-przytaknął Zayn.-Mimo wszystko zawsze możesz się do nas zwrócić i z nami pogadać. Zawsze będziemy dla ciebie.- dodał. 

1 komentarz: