niedziela, 25 maja 2014

12.Kobiecy instykt

1.WYBACZYCIE MI, ŻE TAK DŁUGO NIE BYŁ ROZDZIAŁU? Miałam zjebany komp przez 3 tygodnie, a potem brak weny :C
2.CZYTASZ= KOMENTUJESZ, PAMIĘTACIE?
3. Jeśli możecie to rozpowszechniajcie bloga ♥
4. Jeśli tu jest jakas LS, to zapraszam na moje one shoty !
5.Zapraszam na super bloga mojej przyjaciółki ♥ O Harrym ;)
6.Nie zapominajmy o komentarzach ♥
7.Najpiękniejszą parą w tym blogu jest Louis i Stella. Souis forever.
Zapraszam na 12!

***

Na drugi dzień wstaliśmy wszyscy zmęczeni. Tylko ja ze Larą doczłapałyśmy się na górne piętro, żeby spać w łóżku. Usnęłyśmy w ubraniach, makijaż spływał mojej przyjaciółce po policzkach, a wokół nas były porozwalane opakowania chipsów i butelki szampana. No tak, gdy wszyscy usnęli na podłodze w salonie to przyszłyśmy na górę i zaczęłyśmy małe pidżama party. Nie było tak źle, ale głowa mi pękała.
Lekko oszołomiona podniosłam się i od razu pożałowałam, ze zrobiłam tak gwałtowny ruch. Przed oczami miałam mroczki, a w głowie mi szumiało.
Podniosłam się do pozycji pionowej, tym razem powoli. Założyłam kapcie Niall'a i po malutku zeszłam po schodach.
Istny burdel.
Stella leżała na kanapie, skulona. Louis trzymał ją za rękę. Zayn przytulał się do Liam'a. Wyglądali słodko, ale mam nadzieje, że Lara tego nie zobaczy, bo będzie zazdrosna. Harry wtulił się w Gemmę, a ta trzymała dłoń w jego włosach, a drugą głaskała Niall'a po policzku, który spał pod stołem na pudełku od pizzy. Nie wiedziałam, czy mam płakać czy się śmiać. Znalazłam aparat w cieście i zrobiłam nim zdjęcie. Na szczęście działał.
Po chwili usłyszałam kroki za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Larę.
-Trzeba tu posprzątać trochę.- zauważyła.
-Zacznijmy od wyjęcia wszystkich rzeczy z jedzenia.- wskazałam na aparat ubrudzony tortem. - Chcesz kawę?- podeszłam do pustych pudełek po pizzy i wyjęłam stamtąd czajnik.
-Z miłą chęcią!
***
Gdy się ze wszystkim uporałyśmy było już po 2 po południu, a reszta dopiero co wstała. Siedzieli w kuchni z wielkim kacem i jęczeli na najdrobniejszy szmer, pili wodę i padali na twarz. Tylko ja, Lara i Liam byliśmy w miarę przytomni.
-Ciszej!- krzyknął Louis, gdy szurałam kapciami po podłodze. Spojrzałam się na niego i westchnęłam.
-Jak ty dzisiaj będziesz grał?- zapytałam, a on spojrzał na mnie z wielkim szokiem wymalowanym na twarzy.
-Kurwa.- zdążył krzyknąć i biegiem zerwał się z miejsca. Słychać było tylko pospieszne wkładanie butów i skakanie po schodach. Wyjrzałam przez okno. Pędził w kierunku ulicy i po chwili wsiadł do taksówki. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, lecz po chwili wszyscy zawyli z bólu.
-Nie wolno tyle pić.- zachichotałam.
-A kto w moim pokoju zostawił 7 butelek szampana?- zapytał Niall.
-Były w połowie puste! My je tylko dokończyłyśmy, żeby się nie marnowało.- zaczęłam się bronić.
-Były w połowie pełne. Tyle mi starczy. Nieźle się ululałyście.
-Odezwał się ten, który spal na pizzy.- wskazałam na jego koszulkę, która była cała w sosie.-Co by twoja mama na to powiedziała, co?
-Nie widziała tego.
-Nadal mam zdjęcia!-pokazałam mu aparat, a on cały zbladł.- Nie bój się, nie trafią do sieci.- mruknęłam i wyszłam na korytarz. Na chwilę przystanęłam.- Może. Zobaczymy czy będziesz grzeczny.
Zaczęłam zakładać buty, a po chwili reszta do mnie dołączyła.
-Widzimy się na meczu?
-Oczywiście. O 19, tak?
-To do zobaczenia!
Wszyscy się pożegnali i każdy ruszył w swoją stronę.
***
-Charlie! Spóźnimy się!- Harry walił do drzwi mojego pokoju.
-Już!- wyszłam, a Harry zaczął gwizdać.- To ma być komplement?
Byłam w krótkich białych spodenkach i miałam zieloną koszulkę z nazwiskiem Louisa oraz numerem, z którym grał.
-Oczywiście! Skąd ty to wytrzasnęłaś?
-Stella mi skombinowała. Ona i Lara też będą miały podobne. Jedziemy?- zapytałam i kucnęłam, żeby zawiązać moje/Louisa korki. Ciekawe w czym on będzie grał?
-Oczywiście.- włożył ręce w kieszenie i zbiegł na dół, a ja chwilę po nim. Wyprzedziłam go i wsiadłam za kółko. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Dokąd pana zabrać, pani Styles?- zapytałam.
-Na stadion pani Prince.- zaśmiał się i wsiadł na tylne siedzenie.
***
-Gdzie Lou?!- krzyczałam, gdy przepychaliśmy się przez tłum kibiców.
-Pewnie w szatni!- mimo iż wiedziałam, ze Harry krzyczy jego głos wydawał się odległy. Podeszliśmy do bramki, a on pokazał ochroniarzowi nasze przepustki. Przeszliśmy szybko i bez pośpiechu. Nagle usłyszałam jakiś głos za nami:
-Co ten laluś tu robi? Kto go na mecz wpuścił?!- odwróciliśmy się równo. Harry złapał moją dłoń i spojrzał na wysokiego mężczyznę.
-Nie twoja sprawa chuju.- powiedział i chcieliśmy iść, ale słowa mężczyzny zrujnowały cały mój dzień:
-A co ta laska tu robi? Hej mała, pamiętasz jak na tej bocznej uliczce cię pieprzyłem?- zaśmiał się, a jemu głosowi zawtórowały śmiechy innych mężczyzn.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, uta miałam szeroko otwarte i nie widziałam świata poza tym mężczyzną i jego okropną, pomalowaną na granatowo twarzą. Czułam się brudna i sponiewierana. Nie wiedziałam co dzieję się w okół mnie. Stałam i patrzyłam jak ten obleśny koleś śmieje się z własnych słów. Czułam, że Harry mnie próbuje stamtąd zabrać, ale mój mózg nie przyjmował innych informacji. Usłyszałam z oddali głos Louisa, ale czułam, że stoi obok mnie. Odwróciłam się lekko do nich i zobaczyłam jego gniew. Harry szeptał mu coś na ucho, a on z każdą sekundą był coraz bardziej wściekły. Nie było widać śladu po wczorajszym alkoholu. Po chwili rzucił się w kierunku mężczyzny. Ochroniarze go trzymali, a Harry pobiegł do niego i ciągnął za nogi. Po chwili jakimś cudem znaleźli się Liam, Niall, Lara i Stella. Przyjaciółka przybiegła do mnie i próbowała się dowiedzieć o co chodzi. Jej głos był jak zza mgły, a ja wpatrywałam się w scenę przed moimi oczami. Chłopaki i ochroniarze trzymali Louisa i tych mężczyzn, a Stella krzyczała ze łzami w oczach, żeby się opamiętał.
-LOUIS!- wreszcie zdołałam coś powiedzieć. Wszyscy się odwrócili do mnie. Powoli podeszłam do nich. Louis był zadyszany i z gniewem wpatrywał się w śmiejącego się mężczyznę.- Nie warto. Było minęło. Dzieci cię potrzebują. Mecz. Pamiętasz?- zaczęłam mu tłumaczyć. Westchnął i się odwrócił. Powoli ruszył do wejścia. Objął Stellę i pocałował ją w czoło.
-Gejasku! Twojej lali też się chyba podobało?- powiedział ten sam mężczyzna i wtedy już nie dało się go opanować. Przewrócił tego mężczyznę i zaczął w niego uderzać raz za razem. Na nic nie wystarczyły krzyki, których nie słyszał, ani próby podejścia do niego. Każdego odpychał. Do rzeczywistości przywrócił go szloch jego dziewczyny, która uciekła w popłochu. Próbował za nią pobiec, ale go złapałam.
-Louis! Dzieci!- krzyczałam.
-My pojedziemy.- Liam powiedział i pociągnął za sobą Nialla.
-Idziemy.- Harry złapał zdenerwowanego szatyna. Niebieskooki plunął na zakrwawionego mężczyznę i poszedł w kierunku stadionu. Cały dzień wydawał się taki dziwny. Podeszłam do Tomlinsona.
-O co chodzi?- spytałam, a on spojrzał na mnie z bólem w oczach.
-Stella 2 lata temu została zgwałcona i do tej pory nie znano sprawcy. Chłopak ją rzucił, gdy dowiedział się, że jest w ciąży. Usunęła dziecko, ale przez lata chorowała na depresję. Brała narkotyki, podpalała się i kaleczyła. Nic nie jadła, a jak jadła to wszystko wymiotowała. Spotkałem ją któregoś dnia, gdy chodziłem po Londynie. Siedziała i patrzyła się w dal. Nie zwracała na mnie uwagi. Zabrałem ją do szpitala. Była odwodniona i wygłodniała. Lekarze mówili, że gdyby nie ja to umarłaby po tygodniu. Od tamtej pory się nią opiekowałem i w pewnym momencie zaczęliśmy się spotykać. Gdy monagament się dowiedział, że spotykam się z narkomanką to wymyślili całą szopkę z Eleanor.- jego głos był przepełniony smutkiem. Było mi na prawdę go szkoda.
-Ale zobacz. Wasz związek wytrzymał takie rzeczy. Wytrzymacie wszystko.- powiedziałam i weszliśmy na boisko. Louis podbiegł do drużyny, a my usiedliśmy na ławce obok jego trenera.
***
Pod koniec pierwszej polowy przyjechał Liam ze Stellą. Dziewczyna usiadła obok między mną, a Larą Wtuliła się w moje ramię i cały czas siedziała zamyślona. Louis co chwila spoglądał w naszą stronę, ale nadal grał super. Dopingowaliśmy go wszyscy, mimo poprzedniej sytuacji. Pozory. Znowu. Udawaliśmy szczęśliwych, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Wyjęłam telefon i spojrzałam na zegarek. 19:40. Podniosłam się, wzięłam torebkę i ruszyłam w kierunku wyjścia. Ucałowałam wszystkich i poszłam do łazienki przebrać się w normalne ubrania. Po kilkunastu minutach byłam już w drodze do kina. Miałam lekki uśmiech na twarzy. O równej 20 stałam pod kinem. Zauważyłam mojego Leprikona i podeszłam do niego. Ucałowałam go w policzek i powiedziałam:
-Jeśli chcesz pozostać anonimowy to bardziej się maskuj.
-Skąd wiedziałaś?- zachichotał.
-Leprikon, Irlandia, idole, gitara. Dalej wyliczać, Niall?
-Nie trzeba.-objął mnie w pasie.- Piknik na dachu, co ty na to? A może kino? Restauracja?- zaczął się wypytywać.- Nie wiem co robić.
-Tylko mnie pocałuj.- powiedziałam i dostawiłam usta do jego ust.

środa, 2 kwietnia 2014

11.Dwadzieścia lat temu...

1.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
2.W tym poście poproszę w komentarzach o "best song ever"
3.W sensie, jeśli czytacie te punkty na początku to napiszcie ww. cytat w komentarzu
4.Plus własną opinię ;)
5.Kociaki, promujcie mojego bloga, proszę ^^
6.Nowa zasada. Kolejny rdz będzie publikowany, jeśli bd min.3 komentarze. Mam 5 osób, które powiadamiam o rozdziałach, wiec chcę żeby min. 3 z nich komentowały :)

Zapraszam na 11!

***13 września***

Rano nastawiłam budzik na 7. Niechętnie się podniosłam i założyłam sukienkę, w której tu przyleciałam. Związałam włosy i wyszłam na korytarz w tym samym czasie co Harry i Gemma.
-Zegarki zsynchronizowane?- zapytałam, a oni pokazali mi swoje komórki.
-Gdzie mamy wyciągnąć Niall'a?- zapytał Loczek.
-Zayn z Perrie ma się tym załatwić. Louis pojedzie odebrać jego rodziców, a potem z Liam'em biorą się za dekoracje jego mieszkania i muzykę. Lara załatwia z Gemmą jedzenie, a dziewczyna Lou będzie pilnowała, żeby nasz jubilat nie wrócił za wcześnie do domu. Ja idę po prezent. 
-A ja?
-Idziesz ze mną.
-Dobra, to ja się zmywam. O 6 u Niall'a tak?- zapytała Gemma.
-Nie! O 6 ma być Niall z Zayn'em! My mamy być o 5:30.
-Dobra! Nie bulwersuj się! Pa!- pomachała nam i zbiegła na dół. Spojrzałam na Harry'ego i wyciągnęłam rękę w jego stronę. Zbiegliśmy na dół i podążyliśmy w kierunku centrum. Oboje mieliśmy okulary i czapki, ale w razie czego założyłam kaptur.
-Nadal mi nie powiedziałaś, co planujesz mu kupić.- odezwał się Harry. 
-Nikomu nie powiedziałam.-mruknęłam.-Dowiesz się na miejscu. A teraz chowaj głowę.- powiedziałam i opuściłam wzrok. Niedaleko nas szło dwóch paparazzi. 
-Jesteś tajemnicza i zaskakująca.- szepnął.
-Wiem.-uśmiechnęłam się szeroko i przyspieszyłam kroku.
***
-Ile tu tego jest?- zapytał mężczyzna zza lady.
-40 sztuk-odpowiedziałam podając mężczyźnie pen drive'a. Włożył go do komputera i otworzył folder.
-Coś jeszcze?- zapytał.
-Tamtą antyramę.- wskazałam palcem na szkło wiszące za nim. Wystukał cenę na kasie i zabrał się za wywoływanie zdjęć.
-Co to?- Harry pochylił się nad ladą i spojrzał na drukarkę.
-Zdjęcia.- uśmiechnęłam się.- Powiesi sobie obok reszty. Mam nadzieje, że mu się spodoba.
-Jesteś pomysłowa.- zaczął chichotać.
***
-Jesteśmy!- krzyknął Harry. Szliśmy tutaj przez dobrą godzinę. Wbiegłam do salonu. Liam pompował balony, a Lara układała przekąski.
-Widzę!- pisnęła w tym samym momencie upuszczając miskę z żelkami. Wybuchłam śmiechem i zaczęłam z nią to zbierać.-Gemma załatwia jedzenie na ciepło. 
-A co będzie?- zapytałam.
-Nie mam pojęcia. Ale pewnie pizza.- wzruszyła ramionami.
-Co robimy z tymi zdjęciami?- Harry wszedł z ramą w rękach. Wstałam i wzięłam torebkę. Wyjęłam z niej paczkę od fotografa i rozłożyłam wszystko na podłodze.
-Musimy to odkręcić, włożyć zdjęcia, zakręcić i zapakować.- powiedziałam, a chłopak znalazł się obok mnie.
***
-Gdzie maja być te serpentyny?!- krzyczał Louis.
-Co mam napisać na balonach?- Liam stanął obok mnie, gdy układałam kanapki.
-Gdzie łazienka? Muszę przebrać Theo...- powiedział Greg.
-Mam to schować czy postawić, żeby się nie stłukło?- Harry podniósł ramę do góry.
-Mam jedzenie! Tylko gdzie je postawić?!- Gemma wbiegła do mieszkania.
-Ja pierdolę.- powiedziałam i się odwróciłam.-Serpentyny na schodach, na balonach koniczynki, łazienka na górze obok gitar Niall'a, masz to położyć w pokoju, tak, żeby nikt tego nie stłukł, a jedzenie na razie do piekarnika, jak Niall przyjdzie do wyjmiemy.- powiedziałam szybko i każdy się rozproszył do swoich zadań. Wbiegłam do salonu i zaczęłam liczyć miejsca. 14 osób i 14 miejsc.
-Jak muzyka?- spojrzałam na Louis'a.
-Gotowe! Mam nawet stare irlandzkie pieśni.- zaśmiał się.
-Wszyscy gotowi?- spojrzałam na każdego po kolei. Zgodnie kiwnęli głową i nagle usłyszałam damski krzyk z korytarza.
-Będą za 20 minut!- odwróciłam się i oniemiałam.
-Stella!- Louis podbiegł do dziewczyny i mocno ją objął. Ta jednak zamiast się ucieszyć i odwzajemnić gest, wpatrywała się we mnie z otwartą buzią.
-Przepraszam!-zawyła i podbiegła do mnie. Obie zaczęłyśmy płakać i się tulić.-Na prawdę mi głupio! Ja nie wiedziałam, że on nie jest twoim narzeczonym. Wyglądałaś tak dorośle.- mówiła.
-Nic się nie stało. Każdy popełnia błędy, skarbie... A ty mi potem pomogłaś...
-Ale byłam najpierw taka nie miła dla ciebie...
-To nic. Teraz jest lepiej. Gdyby nie to, nie poznałabym chłopaków... - zaczęłam ją głaskać po plecach.
-Dobra. Nadal nie rozumiem, jak ona zna ich wszystkich.- powiedział Liam.
-Ale jak?- zapytał Louis. Odsunęłyśmy się od siebie i zaczęłyśmy chichotać.
-Ma się znajomości. Dobra, jest prawie komplet... Brakuję tylko Zayn'a, Perrie i Niall'a...
-Właśnie, Eleanor się pytała czy może przyjechać.- dodał Lou, gdy był już przy swojej dziewczynie.
-Tak, przecież jest waszą znajomą.- mruknęłam. Wbiegłam na górę i ucałowałam moją sunię w czubek głowy.- A to niby ja zabieram kołdrę!- powiedziałam i zagoniłam psinę do łazienki.-Przepraszam, potem cię wypuszczę!- nalałam jej wody i zbiegłam na dół.
***
Gdy wszystko było gotowe, poszłam do kuchni. Wyjęłam papierosa z kieszeni i wzięłam go do buzi.
-Ty musisz mi zaplanować wesele!- Harry wszedł za mną, cały czas się śmiejąc.
-Przeważnie to panna młoda planuje swoje wesele.- odpowiedziałam wydmuchując dym z ust. Spojrzałam na zarumienionego chłopaka.
-IDĄ!-krzyknęła Eleanor i wszyscy pobiegliśmy do salonu. Pogasiłam światła w każdym z pokoi i usiedliśmy na schodach. W salonie było ciemno, tylko Stella powiła się zapalniczką, co denerwowało Lou. Nagle usłyszałam przekręcanie zamku.
-Dzięki za dzisiejszy dzień. Miło, że wy nie zapomnieliście.
-Niall.- usłyszałam Perrie.- Na pewno nie zapomnieli.
-Eh... pierwszy raz stało się tak, że zapomnieli... Dobra, nie ważne. Chcecie wejść?
-Weszlibyśmy nawet, gdybyś nas wygonił!- tym razem powiedział to Zayn. Zauważyłam, że ruszyli do kuchni i czegoś szukali.
-Piwo?- zapytał.
-Nie, dzięki. Może jakiś film?- zapytała Pezz i spojrzała w naszą stronę. Kiwnęłam głową i kazałam wszystkim wstać. Liam podbiegł do wieży i położył palec na włączniku.
-Wciskaj.- mruknęłam i w tle zaczęła lecieć jedna z irlandzkich piosenek. Mama Niall'a zaczęła śpiewać, a ja zapaliłam świeczki.
-Co się dzieje?- usłyszałam przerażony głos chłopaka., wbiegł do salonu i głośno krzyknął.-Wiedziałem, że nie zapomnieliście!- powiedział.
-Tak! A kto to dopiero co był na nas zły!- chłopaki do niego doskoczyli i zaczęli mu składać życzenia. Potem dziewczyny, a na końcu jego rodzina. Cały czas przyglądałam się tej uroczej scenie. Łzy spływały mu po policzku i ciągle się uśmiechał. Dziewczyny zabrały się za krojenie tortu, a ja włączyłam światło.
-Moja kolej!- powiedziałam i pociągnęłam Irlandczyka za ramię.-Niall. To będzie trochę długie...
-Mamy czas.- zaśmiał się i odeszliśmy jeszcze kawałek.- Tak się cieszę, że tutaj są moi rodzice! I Greg, Theo, Denise. Chłopaki, Perrie... Eleanor... Lara... Gemma... Stella... no i... - zarumienił się trochę.-Dzięki, że tutaj jesteś.- szepnął i mnie przytulił.
-Nie ma za co Niall. Mogę ci wreszcie życzenia złożyć?- zapytałam chichocząc. Kiwnął głową, a ja chwilę się zastanawiałam.
-Życzę ci, abyś nigdy się nie zmieniał. Pamiętał, że masz rodzinę i najwspanialszych przyjaciół pod słońcem. Jesteś cudownym człowiekiem, którego niestety nie wszyscy mogą poznać. Bo jest różnica między Niall'em Horanem, a Niallerkiem.- zaśmiałam się.- Marzenia spełniłeś, przyjaciół masz, pieniądze, fanów. Cóż więc może jeszcze zdrowia i wspaniałej dziewczyny, która pokocha cie za jaki jesteś, a nie kim jesteś. Cieszę się, że mogłam cię poznać.- powiedziałam i mocno go objęłam.- Najbardziej na świecie pragnę twojego szczęścia.- dodałam.
-Dziękuję... to było...brakuje m słowa.- stwierdził.- Szczere. Tak bardzo szczere i urocze. Zresztą to cała ty.
-Szczera i urocza?- spojrzałam się na niego.
-No może jest więcej cech.-zachichotał. Podeszliśmy do stołu i wzięliśmy sobie tort.
***
-To jest super!- krzyknął Niall i przytulił się do wielkiego misia z koniczynką w ręce.- Dziękuję.- pocałował swoich rodziców w policzki i pobiegł na górę. Po chwili wrócił i znowu usiadł na swoim miejscu. Wziął do ręki podłużny rulonik, który przywiózł mu Greg i Denise.
-To nie najdroższy prezent, ale od serca.- uśmiechnął się, a Niall zaczął odwijać. Po chwili głośno krzyknął. Zaczął piszczeć jak male dziecko, a wszyscy wybuchli śmiechem.
-Plakat Justina z jego autografem! Taki duży do tego! Jakim cudem go znaleźliście?!- powiedział po chwili.
-Słodka tajemnica.- zaśmiała się Denise. Niall zwinął go z powrotem i trzymał cały czas. Potem wziął małe pudełko, które przyniosła Eleanor. Powoli je rozpakował i szeroko się uśmiechnął. Wyjął ze środka breloczek i od razu przypiął do kluczy.
-Dziękuję.- powiedział i podszedł do dziewczyny. Mocno ją uściskał i pocałował w policzek.
-Przeczytaj co tam pisze.- nakazała szatynka. 
-Nigdy nie mów nigdy.- odpowiedział i jeszcze raz ją przytulił. Wziął prezent od Stelli, Perrie i Lary i zaczął nim wstrząsać. Szybko je otworzył i zmarszczył brwi. Ze środka wyjął dwa kolejne pudełka i teatralnie wywrócił oczami. Otworzył mniejsze z nich i wyjął z niego zegarek. Zaczął go oglądać na wszystkie strony, aż w końcu zauważył kilka cyferek wygrawerowanych z boku.
-23 lipca 2010. Niezapomniany dzień dla milionów ludzi.- powiedziała dumnie Lara.
-Zobacz drugi!-pospieszyła go Perrie. Odpakował z ozdobnej foli i wybuchł śmiechem. Pokazał w nasza stronę płytę.
-Take me home?- zaczęłam chichotać.
-I to nie byle jaka, bo z autografami całego One Direction! Wiecie ile musiałam na nią żerować?- zaśmiała się Stella. Po chwili w pokoju wszyscy się śmiali.
-I teraz ostatni.- powiedział i wziął naszą antyramę do rąk. Powoli zaczął rozrywać papier ozdobny i po chwili ją odwrócił.
Załatwianie tego cały dzień było warte zobaczenia jego miny.
Buzię miał szeroko otwartą, palcem błądził po szkle, a jedna albo dwie łzy spłynęły po jego policzku.
Usiadłam obok niego i zaczęłam się przyglądać. Zdjęcia przedstawiały jego życie w skrócie. 20 zdjęć, po jeden na każdy rok życia. Pierwsze dwa to zdjęcie z rodzicami jeszcze w szpitalu. Pierwszy krok, ząbek, kąpiel, wszystko co było najważniejsze. Komunia święta, pierwszy dzień szkoły, scena, X factor, trasy, wszystko co było ważne. Był ułożone w postaci pociągu, u dołu były jeszcze puste wagoniki, czekające tylko, żeby dodać do nich kolejne zdjęcia.
-To nie koniec.- powiedziałam i poszłam do mojej torebki. Wyjęłam z niego białą paczuszkę.- Przepraszam, że nie zapakowana, ale to było na szybko.- wręczyłam mu zawiniątko, a on rozerwał białą kopertę. W środku były zdjęcia z wczorajszej sesji. Na prawdę wyszły super. Wyglądali... wyglądaliśmy beztrosko, zabawnie, nic poważnego. Zwykli nastolatkowie, którzy chcą się bawić.
-Moje ulubione!- powiedział Zayn, który siedział najbliżej. Wziął do ręki zdjęcie, które zrobiliśmy sobie, kiedy fotograf ogłosił przerwę.
-Ta, bo ty je robiłeś, prawda?- Louis się zaśmiał. Zdjęcia ruszyły do każdego i po chwili każdy zachwycał się nad którymś z nich.
-A to sobie oprawie w ramkę i położę obok łóżka.- zachichotał Niall i wystawił papier w moim kierunku. tutaj całowałam Niall'a w policzek, a ten w tym czasie robił zdjęcie.
-Miło mi.- uśmiechnęłam się i wstałam.- Kto chce szampana?!
***
-Zostaw!- krzyknęłam na Louisa. Własnie leciała moja ulubiona piosenka Connor'a.- TO JEST CUDOWNE!- powiedziałam. Złapałam jubilata za ręce i zaciągnęłam na dywan. Jako jedyna z pozostałości po gościach nie byłam pod wpływem alkoholu.
Greg, Denise i rodzice Niall'a musieli jechać do hotelu, bo rano mieli samolot, a nie chcieli się spóźnić. Perrie miała próbę, a El chciała spotkać się ze swoim chłopakiem. Lara i Liam migdalili się na schodach, reszta tańczyła obok nas.
-Nieźle się ruszasz!- usłyszałam głos Zayn'a, który własnie miał Gemmę na rękach.
-Dziękuję! Ta muzyka na mnie tak działa! Dla Connora potrafiłabym zdradzić swojego chłopaka!- powiedziałam. Wszyscy nagle się zatrzymali i na mnie spojrzeli.- Ohh... wybaczcie. Mam tylko 17 lat, więc czasem mówię głupoty.
-Nie to nie głupota. Przynajmniej mówisz o tym szczerze.- odezwała się Lara.-Chociaż nie sama zdrada to powody rozwodów, a głownie romanse. Czyli coś co trwa dłużej...
-Skończ swoje mądrości i zacznijcie tańczyć, a nie siedzicie w tym kącie i liżecie się jak te szczeniaczki!- powiedział Louis i poszedł do mnie.- Odbijany.- chciałam wyciągnąć do niego rękę, ale ten złapał Niall'a za dłoń i zaczęli tańczyć tango.
-To nie fair!- oburzyłam się.
-Chodź, zatańczysz ze mną!- powiedziała Stella i po chwili my również wygłupiałyśmy się na środku salonu.
-Dziękuję madame za taniec.- ukłoniłam się po kilku minutach.
-Ależ nie ma za co.- zaczęła chichotać. Stanęłam na palcach i musnęłam ją w usta.
-Tak po przyjacielsku.- powiedziałam i obie wybuchłyśmy śmiechem. Chwilę potem usłyszałam chichy pisk. Louis podniósł swoją dziewczynę i przerzucił przez ramię.
-Nie dotykaj jej więcej. To są moje usta!- zagroził mi i odeszli razem. Chwilę się w nich wpatrywałam i roześmiana podeszłam do Lary.
-To wygląda pysznie.- powiedziałam i nałożyłam sobie kawałek ciasta.
-I smakuje też nie najgorzej.-odpowiedziała i zrobiła to samo co ja.-Ty to wszystko planowałaś?
-No tak... nie wyszło najlepiej, ale cóż. Miałam na to jeden wieczór.
-Jest cudownie! Odkąd jestem z Liam'em nie widziałam go tak szczęśliwego.
-Na prawdę?- zapytałam ze zdziwieniem. Cały wieczór się uśmiechał.-Chyba masz rację... 

sobota, 22 marca 2014

10.Początek czegoś pięknego

1.Cieszę się, że ostatnio widzę po 3 komentarze przy poście :)
2. #Gats... napisałam dla cb specjalny rozdział ^^ to ten co ci mówiłam, ze będzie fajny :D
3.Ale to jeszcze nie ten xD
4.Ważne jest dla mnie, żebyście czytały co ja piszę przed rozdziałem. Jeśli to przeczytasz napisz "Story of my life" " + swoją opinię
5. Shippujecie już Chialla (Niall+Charlie)? Albo Charrlie (Harry+Charlie)? LOL
6. Kittys ^^ Rozgłaszajcie bloga do znajomych.
7. Jak macie tt to dodajcie link
8.CZYTASZ=KOMENTUJESZ
9. Proszę, chcę mieć jak najwięcej czytelników ♥♥♥♥ Rozgłaszajcie znajomym
10. MOŻE, ale powtarzam, MOŻE będzie nowy szablon niedługo :D
11. spamujcie na tt z #dreamsFF :P 



Zapraszam na 10 :*


***11 września***
-Oddaj mi kołdrę.- usłyszałam nad uchem. Przekręciłam się na drugi bok i mocniej ścisnęłam materiał. Poczułam, ze ktoś go szarpie, wiec zrobiłam to samo.-Charlie! Zimno mi!- otworzyłam jedno oko i spojrzałam na Niall'a. Leżał na brzegu łóżka, bez okrycia i poduszki. Zaczęłam chichotać i znowu zamknęłam oczy. Naciągnęłam kołdrę po samą szyję i ułożyłam głowę na poduszce.-Charlie!.
-Tak, to moje imię.- odpowiedziałam.
-Następnym razem pozwolę spać ci na kanapie.- powiedział i odwrócił się do mnie plecami.
-Przypuszczasz, że będzie następny raz?- uśmiechnęłam się, ale nie mogłam ukryć różu zalewającego moje policzki.
-Nie przypuszczam, ja to wiem.- odpowiedział. Popchnęłam go lekko, tak, że spadł na podłogi.-Za co to było?!- podniósł głowę z ziemi i spojrzał na mnie.
-Za przypuszczenia.- wystawiłam mu język. Nagle poczułam, że ciągnie mnie za stopę. Odruchowo pisnęłam, a po chwili leżałam na nim.-A to za co?
-Za wystawianie języka.- uśmiechnął się. 
Niall Horan. Leżałam na jednym z najprzystojniejszych mężczyzn na świecie. Miał takie piękne niebieskie oczy. Szeroki uśmiech, który zawsze gościł na jego twarzy był niesamowity. Nieskazitelna, delikatna cera i niesamowity głos. To był Niall Horan. 
Ale Nialler to była zupełnie inna osoba. Mały irlandzki chłopczyk z wielkimi marzeniami. Chłopczyk, dla którego rodzina i przyjaciele byli najważniejszy. Chłopczyk, który chciał pomagać wszystkim dookoła. Chłopczyk, który płakał na czyjąś krzywdę i uśmiechał się, kiedy zrobił coś dobrze. Chłopczyk, który uratował mnie od złego.
Nagle poczułam jego rękę na moim policzku.
-Nie płacz.- odezwał się. Delikatnie ścierał kolejne łzy z mojej twarzy. Położyłam głowę na jego klatce i szeroko się uśmiechnęłam.
-Kiedyś będę opowiadała wnukom, że leżałam na jednym z One Direction.- zachichotałam. Niall zawtórował mi i po chwili oboje głośno się śmieliśmy. 
-Charl... o mój Boże.- usłyszałam czyjś głos. Odwróciłam się w kierunku schodów i zobaczyłam Larę, która powstrzymuje się, żeby nie krzyknąć. Chciałam wstać, ale chłopak położył rękę na moich plecach i przycisnął mnie do siebie.
-Jak tu weszłaś?- zapytałam cicho.
-Pukam z 10 minut i nikt mi nie otwierał. Myślałam, że Niall'a nie ma w domu, a ty wiesz...- zarumieniłam się na to co chciała powiedzieć.- Więc wzięłam zapasowy klucz, który trzyma pod wycieraczką i weszłam tutaj. No i widzę, że dobrze się bawicie.- przygryzła wargę, a ja się zarumieniłam.- Więc Charlie, ja ci to zostawiam i nie przeszkadzam, co?- zapytała. Kiwnęłam głową i postawiła kosmetyczkę na szafce.
-Pa!- krzyknęłam za nią, kiedy zbiegała ze schodów. Gdy usłyszałam zamykanie drzwi, wreszcie się podniosłam. Wzięłam ubrania i kosmetyczkę do łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Szybko się ogarnęłam i ubrałam. Związałam włosy w kucyk i weszłam z powrotem do pokoju. Niall był już gotowy. Gdy mnie zobaczył to się uśmiechnął.
-Śniadanie?- zapytał, a ja przytaknęłam. Zbiegłam z nim na dół, ale zamiast skierować się do kuchni, poszliśmy na korytarz. Rzucił mi marynarkę, którą złapałam w locie.
-Gdzie idziemy?
-Nie wiem. Coś zjeść.- powiedział. Wzięłam telefon do ręki i przeczytałam wiadomość:
Uśmiechnęłam się szeroko i założyłam buty.
-Gotowa?- kiwnęłam głowa i wyszłam z mieszkania.
***
Usiedliśmy na samym końcu lokalu, ale Niall nadal był w okularach. Udało mi się go namówić, żeby zdjął chociaż czapkę. Była to jakaś zwykła knajpa, widać, że klienci rzadko tu przychodzili. 
-Na co masz ochotę?- zapytał, gdy przeglądaliśmy marną ulotkę z ofertą śniadaniową.
-Tosty czosnkowo-ziołowe, potem porcję pancakes* z płatkami owsianymi i miodem, bułeczki scones**, a potem jogurt z syropem klonowym i owocami, a do picia sok pomarańczowy z lodem.- powiedziałam szybko nie odwracając wzroku od kartki. W końcu uniosłam głowę do góry i zobaczyłam szeroki uśmiech Niall'a. 
-Co się szczerzysz?- zapytałam.
-Bo myślałem, że będę musiał cię namawiać do jedzenia, a tu... mile mnie zaskoczyłaś.
-Dlaczego mile.- położyłam ręce na stole i oprałam o nie głowę. 
-Bo większość dziewczyn strasznie się głodzi, bo myślą, ze są niedoskonałe. Wszystkie przecież jesteście idealne.- powiedział.
-Aww.- uśmiechnęłam się. Niall poszedł złożyć zamówienie, a ja wyciągnęłam komórkę.



Schowałam urządzenie do kieszeni i czekałam, aż Niall wróci. W rękach trzymał dwa duże kubki z sokiem pomarańczowym. Położył naczynie przede mną i usiadł obok.

-Zaraz przyniosą część naszego zamówienia.- powiedział i wybuchł śmiechem. Spojrzałam się na niego pytająco.- Nie codziennie mają tyle roboty. 
-W sumie racja. A ty co będziesz jadł?
-Będę patrzył jak ty jesz.- zachłysnęłam się własną ślina i usłyszałam, jak znów się śmieje.- Żartuję przecież. To samo co ty, a do tego jajecznice na maśle.- podsumował, ja tylko kiwnęłam głową.
Po 10 minutach nasze śniadanie było gotowe i zajadaliśmy się przez najbliższe pół godziny. 
-Jestem pełna!-powiedziałam.-Ale jeszcze mi jogurt został!- powiedziałam i wzięłam łyżeczkę do buzi. Niall tylko zaczął się śmiać i dojadł swoje scones.
-Zawieziesz mnie do Harry'ego?- zapytałam oblizując sztuciec. 
-Tak, pewnie.- odpowiedział.- A jak w ogóle tam trafiłaś?
-Nikt wam nie mówił?- zdziwiłam się lekko. 
-No tak. Harry był troszkę wkurwiony, gdy dowiedział się o nowej lokatorce. W sensie, że był zły, bo nie wiedział dlaczego tam była. Anne nic mu nie powiedziała.- zmarszczyłam brwi.
-Przecież to nie jest tajemnica. Tola, bo tak chyba się nazywa ich pies, znalazła mnie jak leżałam pod śmietnikiem. Byłam tam jakiś tydzień... wyglądałam okropnie. W sumie do tej pory siniaki się nie zagoiły do końca.
-CO?!- krzyknął. Zaczęłam go uciszać, ale w sumie nie miałam po co, bo nikogo tu nie było. Zdjął okulary i popatrzył mi w oczy.
-Chciałam pójść na imprezę i tak się stało, ze dostałam czymś po głowie i leżałam pod śmietnikiem. Możliwe, ze zostałam zgwałcona.
-I ty jeszcze nie byłaś u lekarza?-fuknął, jakby był zły na mnie.-Możesz mieć jakąś chorobę, nie daj Boże, że jeśli... ugh... może jesteś w ciąży.- wzdrygnęliśmy się oboje na jego słowa. W sumie miał rację. Powinnam pójść do jakiegoś lekarza. 
-Zapiszę się jeszcze dzisiaj, obiecuję.- położyłam rękę na sercu i spojrzałam mu prosto w oczy.
-Cieszę cię.- Jego uśmiech znów powrócił. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, oznaczający przybycie nowego klienta.
-Przepraszam, mogę zostawić ulotki?- zapytał mężczyzna.
-Jakie?- burknęła kelnerka. 
-Znalazłem psa.- zaczęłam się mu w zaciekawieniu przyglądać.-Jest drobną labradorką, a na obroży miała tylko zawieszkę "Darsley".- pisnęłam uradowana i szybko się podniosłam. Przeszłam obok Niall'a nadeptując mu stopy i podbiegłam do miejsca, gdzie stał ów mężczyzna. 
-To mój pies! Moja sunia! Szukałam jej od 2 tygodni!- zaczęłam płakać.
-To ciesze się, że tu przyszedłem. Proszę iść ze mną. Przywiązałem ją na za zewnątrz.- uśmiechnął się przyjaźnie i ruszył w kierunku drzwi. Pobiegłam za nim uradowana. Przed budynkiem była moja sunia.
-Darsley!- krzyknęłam. Labradorka spojrzała się na mnie i zaczęła merdać ogonem. Podbiegłam do niej i odpięłam od poręczy na rowery. Darsley zaczęła skakać i wściekać się uradowana z tego, że mnie widzi.
-Teraz już jestem pewien, ze to pani pies.
-Nie wiem jak panu podziękuję!- teraz zauważyłam, że mężczyzna ma okulary i zakrywa głowę czapka, jak Niall. Uśmiechnął się szeroko ukazując szereg białych zębów. Znowu wydawał się taki znajomy.
-Jak będziesz miała ochotę to zadzwoń.- wyciągnął karteczkę w moją stronę. Wzięłam ją i schowałam do kieszeni.- Do zobaczenia.- powiedział i odszedł.
-Do zobaczenia.- odpowiedziałam. Wzięłam moją sunię w objęcia i znowu zaczęłam się radować. 
Wysłałam wiadomość i spojrzałam na białą karteczkę wystająca z mojej kieszeni. Wyjęłam ja i zaczęłam rozkładać.
-Co to?-Niall pojawił się u mojego boku.
-Ten mężczyzna zostawił mi swój numer...- spojrzałam na szereg cyfr i jego podpis. Zakryłam buzię ręką.-CONNOR! CONNOR HAYES! ROZUMIESZ?- zaczęłam krzyczeć.
-Ten Connor?- zdziwił się.
-Tak! Wiedziałam, że skądś go znam!- rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-To się cieszę! Gratulację!- powiedział.- Zawieść cię do Harry'ego?- zapytał, a ja energicznie pokiwałam głową.
***
-Zobaczcie kogo mam!- krzyknęłam na wejściu. 
-To twoja sunia?- pan Robin wyszedł z kuchni z kubkiem herbaty w ręce.
-Tak! To Darlsey!- powiedziałam i chciałam ją rozpiąć, ale Tola przybiegła i zaczęły na siebie szczekać.-Cholera...- mruknęłam. Wszyscy zjawili się na korytarzu.
-Jak słodka!- Gemma podbiegła i zaczęła głaskać labradorkę.
-Ale chyba nie może zostać.- zasmuciłam się. Spojrzałam do tyłu, gdzie stał Niall.- weźmiesz ją do siebie? Tylko dopóki karta nie przyjdzie, a ja nie wynajmę jakiegoś mieszkania.
-Jeśli nie zabiera kołdry tak jak ty to ją wezmę.- zaśmiał się.
-Darsley, zazdroszczę ci. Z Niall'a jest wygodna poduszka.-zwróciłam się do psa, ale wszyscy słyszeli moje słowa.
-Po pierwsze-zaczęła Gemma.-ty masz zamiar się wyprowadzić?!- pisnęła 
-No... za tydzień ma być karta, więc coś sobie wynajmę.
-Dobra. to rozumiem. Po drugie: zabrałaś kołdrę Niall'owi? I jak to: wygodna poduszka?! Spaliście razem?!- powiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy. Harry spojrzał na nią zdziwiony, a potem na mnie.
-Tak.- odpowiedziałam.-Znaczy nie w tym sensie!- poprawiłam się, kiedy pan Robin zachłysnął się swoją herbata, a Anne chichotała z reakcji męża.-Po prostu nie pozwoliłam mu spać na kanapie, a on mnie!
-Dobra, wychodzę zanim mnie o gwałt osądzą.- powiedział chłopak i wziął ode mnie smycz.
-Dbaj o nią, bo jak nie to wiem gdzie mieszkasz!
-I co zrobisz? Zabierzesz mi kołdrę?- zaśmiał się i ucałował mnie w czoło. 
-Między wami coś się kroi!- powiedziała Gemma, gdy wyszedł. Harry prychnął i pobiegł na górę.-A temu co?
-Nie mam pojęcia.- westchnęłam. Nagle poczułam wibrację telefonu. wyjęłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Paul.
-Halo?- zapytałam niepewnie. 
-Sesja jutro, koncert w przyszłym tygodniu. Co ty na to?
-Dobrze. Jaka fundacja?
-Jeszcze nie mamy. Chcieliśmy, żebyś sama wybrała. Albo z chłopakami.
-OXFAM***- odpowiedziałam bez chwili namysłu.
-Dobrze. Za 3 dni...
-W sobotę?- zapytałam.
-Tak w sobotę. Louis ma mecz. Będziesz tam, prawda? 
-Oczywiście! Dziewczyna Lou też tam będzie.- odpowiedziałam.
-Louis się jeszcze o to nie pytał...
-Ale ja się pytam. Będzie, czy nie?- warknęłam.
-Jeśli da radę to tak.- Paul westchnął i po chwili kontynuował.- Jesteś na prawdę wyjątkowa.
-Dziękuję.- powiedziałam i rozłączyłam się. 


-Wreszcie.- powiedziałam do siebie.


Uśmiechnęłam się. Wiedziałam już kto to, ale chciałam, żeby nadal myślał, że się nie domyślam....


***12 września*** 
-Nie chcę!- krzyknęłam.
-Ale tylko trochę...- odpowiedziała Lou.
-Nie. Zero makijażu. To nie będę ja!- odpowiedziałam wstając z fotela.
-To może tylko błyszczyk, rzęsy i powieki?
-Rzęsy i błyszczyk.- założyłam ręce na piersi. 
-Delikatnie cienie. Bardzo delikatnie.
-Dobrze. Ale jak będzie za mocno to wszystko zmywam.- zagroziłam jej palcem. Lou klasnęła w dłonie i posadziła mnie z powrotem na miejsce.
***

-Najpierw każdego z was osobno, potem wszyscy razem. Idziemy w plener, więc uważaj na strój. To twoja pierwsza sesja, może zejść długo.

-Coś jeszcze?- przerwałam.
-Nie, tylko tyle. Powodzenia.-Lou ucałowała mnie w policzki i wyprowadziła na dwór. Właśnie robiono zdjęcia Harry'emu. Uśmiechnęłam się do niego i pomacham. Nie zwrócił na mnie większej uwagi. Podbiegłam do niego i wskoczyłam na plecy. Poczochrałam mu włosy i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-A miałem takie fajne ujęcie!- krzyknął fotograf. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ja zeskoczyłam z Harry'ego.
-Zapłacisz mi za to!- zaśmiał się Loczek.
-Jak mnie złapiesz!- krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Chłopaki dołączyli się do zabawy. W pewnym momencie wbiegłam pod krzaki i nie miałam już żadnej drogi ucieczki. 
-Mam cię!- usłyszałam Harry'ego. Złapał mnie w pasie i zaczął kręcić wokół własnej osi.
-Puść nie! Jestem ciężka!- krzyczałam.
-Kłamiesz!- wystawił mi język, ale po chwili już stałam na trawie.- Idź twoja kolej.- powiedziała, a ja ruszyłam w kierunku pana fotografa.
-Dobrze. Wyglądasz ślicznie. Ustaw się i porobimy parę ujęć. 




-Pięknie. Tak trzymaj! Cudownie. głowa w górę. Uśmiech! Super!- słyszałam ciągłe polecenia i zachęty. Byłam posłuszna, bo nie znałam się na tym. Po 10 minutach zarządzono przerwę.

-Mogę zobaczyć zdjęcia?- zawołam. Fotograf kazał mi podejść do monitora.
-Moje ulubione.- wskazał na jeden z małych kwadracików, a po chwili powiększyło się na ekranie. 



-Wow. To na prawdę ja?- zdziwiłam się. 

-Oczywiście. Idź się przebierz, zrobimy jeszcze kilka ujęć tobie i pójdziemy do środka na wspólne zdjęcia. 
Wbiegłam do budynku i założyłam ubrania naszykowane wcześniej przez garderobianą. Lou poprawiła mi włosy i wróciłam na moje wcześniejsze miejsce.
-Proszę wianuszek.- Liam nagle zjawił się obok mnie.
-Jaki słodki!- powiedziałam i założyłam kwiatki na głowę.
-Wyglądałaś pięknie na tych zdjęciach. Nie mogę się doczekać, kiedy pojawią się w internecie.
-Ta... to takie głupie, że moje nazwisko wpisze się po prostu w wyszukiwarkę i będzie tam miliony moich zdjęć. Jak wy sobie z tym radzicie? Musicie się cały czas chować. Zero prywatności. Wasze dziewczyny też cierpią. Niektórzy uważają, że wszystko jest na pokaz...
-Co masz dokładnie na myśli?
-No na przykład Zayn i Perrie... w sumie Louis i Eleanor to nie do końca, ale nie ważne. Inni myślą, że tamte dziewczyny kochają was za sławę i pieniądze, a wy chcecie ich tylko wykorzystać...
-To, że na świecie moje imię wypowiadane jest częściej niż innych, nie oznacza, że nie mogę cię kochać.
-Ja wiem o tym. Nigdy w was nie zwątpiłam.- ucałowałam go w policzek i pobiegłam na plan zdjęciowy.
-Zdejmij to z głowy. Potem się przyda.- poinstruował mnie fotograf.
                                                   ***
-Pokaż zdjęcia!- krzyknęli chłopcy, gdy szykowaliśmy się do sesji w budynku. Pokazałam im 3 zdjęcia, które miałam wywołane.



-WOW! Jesteś piękna!- powiedział Zayn.- Wyglądasz jak prawdziwa księżniczka.

-Dziękuję. A teraz przebierajcie się!- krzyknęłam i wygoniłam ich z mojej prowizorycznej garderoby. Założyłam krótkie spodenki, jasną koszulkę i kamizelkę. Poszłam do Lou, żeby poprawiła mi włosy.
Gdy zobaczyłam się w lusterku myślałam, że szczęka mi odpadnie. Wyglądałam na prawdę ładnie. Wszystko pasowało do siebie idealnie, nawet bandanka zawiązana na mojej głowie. 


-Gotowi!- chłopcy stanęli tuż za mną. Uśmiechnęłam się, widząc, ze we włosach Harry'ego jest taka sama bandanka jak moja.

-Z twojej koszuli?- zapytałam, a on wystawił język mojemu odbiciu. Całą szóstką ruszyliśmy na plan. 
-Charlie po środku, po bokach może... Niall i Harry. Zayn przed nimi, a wy z boku.- zaczęli nas ustawiać, a ja znów robiłam wszystko posłusznie. Lou i Liam stali do nas plecami, a Zayn klęczał przede mną. Niall objął mnie w pasie, a ja uniosłam nogę do góry, tak, że owijała biodra Harry'ego.
-Nie.- powiedziałam i się wyprostowałam.
-Coś się stało?- zapytał zdenerwowany fotograf.
-Jesteśmy przyjaciółmi, a nie zabójcami. A ja nie będę wyglądała jak dziwka.- powiedziałam, a chłopcy zaczęli chichotać.-Chodźcie tutaj. Ustawiłam nas wszystkich obok siebie. Wzięliśmy się za ręce i unieśliśmy do góry.
-Uśmiech!- powiedziałam. Zrobiono nam kilka zdjęć w równych pozycjach. Na jednym z nich chłopcy trzymają mnie na rękach. Na innym wskoczyłam na plecy Niall'a i ciągnęłam go za uszy. Na innym wszyscy założyliśmy wianki, które zrobił Liam i zakryliśmy buzie rękoma. Mieliśmy na prawdę dobry ubaw.
                                                ***
-Do widzenia!- krzyknęłam. Wyszłam przed ostatnia, bo Niall musiał jeszcze posprzątać rozwalone szkło. Zaczęli bawić się z Louisem w berka i niestety wpadł w jedną z lamp.
Wsiadłam do taksówki i spojrzałam się po chłopcach.
-Urodziny Niall'a jutro. Wiem, że coś szykujecie.- powiedziałam.
-Jakiś fajny prezent. Tylko nie wiemy co.
-I dopiero teraz się za to zabieracie?!- powiedziałam.
-No nie było czasu... - zaczął Zayn.
-Oh... a co mieliście w planach?
-Samochód, bilet na koncert, nową gitarę...- wymieniał Harry.
-Serio?- krzyknęłam na nich.- Nie myśleliście o tym, że on sam może sobie to kupić?
-W sumie racja.- przyznał mi rację Zayn.-A ty masz jakiś pomysł.
-Mam...- chciałam coś powiedzieć, ale zobaczyłam, że Niall biegnie w naszą stronę.-Wpiszcie swoje numery, a ja dzisiaj do was zadzwonię z Harrym, dobra?- wszyscy zgodnie pokiwali głowami.

*pancakes- amerykańskie naleśniki, dokładniej omlety :)
**scones- bułeczki z rodzynkami i chyba z czekoladą :) 
***OXFAM-jest międzynarodową organizacją humanitarną, zajmującą się walką z głodem na świecie i pomagającą w krajach rozwijających się.


To mamy za sobą rozdział 10 :) nie wyszedł mi tak jak trzeba, ale cóż. Proszę o komentarze ♥ 

niedziela, 16 marca 2014

9.Wyjątkowa osoba każdemu się przydaje

1.Serduszka "♥" oznaczają piosenkę do rozdziału. Zamiast cytatów. 
2.Nowy wygląd bloga ;) 
3. Jeśli ktoś robi szablony, możecie mi pomóc? Taka BIG PROŚBA
4. Kursywa (pochylenie) to wspomnienie :D 
5.Jeśli macie jakieś pytanie to zadawajcie je w komentarzach, ja postaram się odpowiedzieć
6.Proszę... komentarze są dla mnie na prawdę ważne. Dzięki nim, wiem kto czyta, a kto nie. 
7. Jesli tu jesteś, jesli to czytasz, zostaw po sobie ślad. Zwykłe "fajny rozdział" wystaczy, chociaż bym chciała, żeby to była twoja opinia!
8.Od dzisiaj mówię na was Kittys! Albo Kociaki!
9.Wiec oficjalnie kierunek drugi rozpoczęty! 

Zapraszam na rozdział kociaki :* 


***10 września***




Louis wysadził już Zayn'a i Liama. Miał jechać odwieźć jeszcze Niall'a, a potem mnie z Harrym. No własnie... Miał. Siedzieliśmy we trójkę na tylnych siedzeniach. Ja od lewej, a Loczek od prawej.
-Jesteśmy na miejscu Nialler.- mruknął zmęczony chłopak.
-Puścisz mnie?- zapytał Irlandczyk, a ja otworzyłam boczne drzwi i wysiadłam z auta. Chłopak zrobił to samo i spojrzał się na mnie wyczekująco.
-Jedźcie już.- powiedziałam. Harry przysunął się bliżej, a Lou otworzył szybę.
-Diana, nie wygłupiaj się...- warknął Lou.- Wsiadaj.
-Co to za różnica? Nic mi się nie stanie. Niall mnie potem zawiezie, a jak coś to mogę się przespać na kanapie, prawda?- zwróciłam się w kierunku blondyna. Zdziwiony podrapał się po głowie.
-Charlie... proszę.- powiedział Harry.
-Dobra, wyluzuj. U mnie też będzie bezpieczna.- odezwał się chłopak stojący obok mnie. Uśmiechnęłam się zwycięsko i pomachałam im palcami. Louis odjechał z piskiem opon, a ja odwróciłam się przodem do Niall'a.
-Spacer?- zaproponowałam. On kiwnął tylko głową i wystawił rękę w moją stronę. Ochoczo ją chwyciłam i ruszyliśmy wzdłuż chodnika. 
-Nie jest ci zimno?- zapytał. Pewnie zauważył, że cała się trzęsę. 
-Troszkę...
-Ahh te kobiety. Najpierw zakładają na siebie jak najmniej, a potem trzeba dawać im kurtki!- zdjął z siebie jeansowy materiał i zarzucił mi na ramiona.
-Nie trzeba!- fuknęłam.- Nie musisz mi jej oddawać.-powiedziałam przytulając ją mocniej do siebie.
-A może chcę?- zaśmiał się. 
-Dobra, a tera mów mi o co chodzi.- stanęłam przed nim i podniosłam głowę. Nie lubię tego, że wszyscy są ode mnie wyżsi. 
-Z czym?- odwrócił wzrok.
-Niall...- nie potrafiłam zachować groźnego tonu. Wszyscy mnie tak rozpraszali.- Powiedz, proszę. Co się stało?
-Uważam, że powiedzieliśmy za dużo o tobie. Nie wiedziałaś o tym wcześniej. My.. my się tego nie spodziewaliśmy... nie wiedziałem, że zada TO pytanie.- podkreślił ostatnie słowa. Przez chwilę się zastanawiałam nad odpowiedzią, aż w końcu szepnęłam:
-Przecież nic się nie stało... Zrobiliście dla mnie tyle dobrego...
-Znasz nas 3 dni...
-Znam was 3 lata!- krzyknęłam.- A directioner jestem niewiele krócej...
-Jesteś directioner?!- zapytał zdziwiony i odwrócił oczy w moją stronę. 
-Harry wam nie mówił?- pokręcił głową, a ja zmarszczyłam brwi.-Dziwne...
-Może nie chciał nas odstraszyć?- zaśmiał się.
-Możliwe...- mruknęłam.- Nadal nie rozumiem, dlaczego byłeś taki przygnębiony po tym wywiadzie. Wiecznie śmiejący się Niall Horan!- chłopak wzruszył ramionami.
-Nie wiedziałem, że będziesz to oglądała. Głupio wyszło.
-Uważam, że to były najpiękniejsze słowa, jakie w życiu usłyszałam.- stanęłam na palcach i ucałowałam go w policzek.
-Dziękuję Diano.- uśmiechnął się. Przeszliśmy jeszcze kawałek. Wygłupialiśmy się całą drogę. Gdy wracaliśmy było już po północy. 
-Midnight memories...- zaczął śpiewać, a ja spojrzałam się na niego zdziwiona. Nie znałam tego.
-Co to?- zapytałam.
-Niedługo się dowiesz.- puścił mi oczko. W końcu dotarliśmy do jego mieszkania. Wbiegłam po schodkach na drugie, a zarazem ostatnie piętro. 
***
Stałam przed drzwiami i czekałam, aż przekręci kluczyk w zamku. Po chwili otworzył szeroko drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka. Uśmiechnęłam się szeroko i przeszłam przez próg. 
Otworzyłam szeroko oczy. To co tutaj zobaczyłam bardzo mnie zdziwiło. 


Wzdłuż korytarza były nieregularnie rozmieszczone wielkie antyramy. Pod nimi był różne zdjęcia. Niall zapalił światło i mogłam dokładnie się przyjrzeć. Zdjęłam buty i ruszyłam dalej. Były tam zdjęcia jego rodziców, brata, jego jak był mały. Kolejna antyrama przedstawiała jego z chłopakami. Czasy X Factora, Jedna i druga trasa, teledyski. Przechodząc do kolejnej zobaczyłam jego brata z żoną oraz z Theo. Pamiętam jak cieszyłam się, gdy dodał zdjęcia z nim. Byłby idealnym ojcem. To była moja pierwsza myśl. Kolejne dwie ramy to były zdjęcia z fanami, a ostatnie trzy przedstawiały listy od fanów. Zaczęłam je czytać. Niektóre były naprawdę przykre. Mój tata umarł w wypadku, a mama teraz ma depresje. Nie chce ze mną rozmawiać. Też jestem nieszczęśliwa, ale brakuję mi jej. Chcę, żeby było jak dawniej. Tylko wy pomagacie mi przetrwać. Dziękuję Niall. Łza zakręciła się w oku. Dłużej zatrzymałam się przy tej na samym końcu, przy drzwiach do czarno-białej nowoczesnej kuchni. Zauważyłam jasnoróżowy papier z serduszkami w rogu. Pismo było staranne i czytelne, jakby ktoś pisał wiele razy ten list i miał wszystkie literki dopracowane do perfekcji. Nie był długi, ale zawierał to co najpotrzebniejsze i najważniejsze. Na samym dole widniał podpis "Florance xo
Mój list. 
Wysłałam go półtora roku temu. Do każdego z chłopaków. Wątpiłam, że któryś z nich to przeczytał. Dotknęłam szkła i przejechałam w miejscu, gdzie wisiał mój list.
-Czytałeś je wszystkie?- zapytałam łamiącym się głosem. 
-Zawsze staram się wszystkie czytać.- powiedział podchodząc bliżej.- Te, które najbardziej zapamiętuję wieszam tutaj.- wskazał palcem na rząd ramek po drugiej stronie. Nie zauważyłam ich wcześniej.- Ale te, które najbardziej mną wstrząsnęły są tam gdzie patrzysz. 
Moja historia nim wstrząsnęła. Spuściłam głowę. Opisałam tam moją, wtedy nową, rodzinę. Napisałam jak mnie traktują, jak mi ciężko.
-Mój list tobą wstrząsnął?- szepnęłam bardziej do siebie, niż do niego.
-To twój?- zmarszczył brwi i spojrzał się w wyznaczone miejsce.-Oh... pamiętam go. Płakałem przy każdym z nich...- gwałtownie obróciłam głowę.
-P..płakałeś?- miałam wrażenie, że tracę grunt pod nogami.
-Taa...- schował ręce w kieszenie.- Chcesz zobaczyć dalej mieszkanie? 
-Pewnie.- uśmiechnęłam się. 
Weszliśmy do salonu. Ściany były kremowe, a na środku pokoju stała biała sofa. Przed nią ustawiony był szklany stolik. Były ustawione na przeciwko dużego telewizora plazmowego. Z boku były różne półki i szafki. W rogu były kręcone schody prowadzące na górna część domu. Wspięłam się po nich. Od razu znalazłam się w sypialni Niall'a. Przełączyłam włącznik. Powoli światło zaczęło się zapalać. Zaśmiałam się cicho, gdy zobaczyłam, że żyrandol jest w kształcie serduszka. 
-Co cię tak bawi?- zapytał chłopak stając obok mnie.
-Nie nic.- przygryzłam policzek od wewnętrznej strony i znów zaczęłam się rozglądać. Duże czarne łóżko, stojące dokładnie naprzeciw mnie. Po prawej szafa i dwie mniejsze komody. Po lewej były gitary i jakieś drzwi. Przesunęłam się dalej i pod stopami poczuła miękki dywan shaggy. Ściany były czerwone tak samo jak poduszki.
-Tam jest łazienka.- wskazał palcem na lewo.-Chcesz wziąć prysznic, czy coś?- zapytał się.
-Emm... nie mam w co się ubrać, potem...- przygryzłam wargę, a chłopak westchnął. Podszedł do szuflady i zaczął w niej czegoś szukać. Po chwili rzucił we mnie czarną koszulką.-Długie czy krótkie spodnie?- zapytał odwracając się.
-Krótkie.-szepnęłam i spuściłam wzrok na moje stopy.
-Proszę. wręczył mi siwe spodenki i rzucił się na łóżko. Chwilę stałam w miejscu, a potem ruszyłam do łazienki. Zamknęłam drzwi za sobą i oparłam się o nie plecami. Łazienka była gigantyczna z błękitnymi ścianami. Wielka wanna... a może prysznic. Albo to i to. Cała lewa ściana to było lustro. Zlew po prawej stronie stał na delfinie. Toaleta stała w kącie, mało wrzucała się w oczy. Wyjęłam wszystko z kieszeni i położyłam na półce z kosmetykami Niall'a. Powoli zaczęłam zdejmować z siebie ubrania i składać je w kosteczkę. Chwilę później stałam pod prysznicem. Woda ściekała po moim ciele. Wzięłam trochę żelu na rękę i przejechałam po ciele. Nie wszystkie siniaki jeszcze zniknęły. Umyłam włosy i zaczęłam wąchać różne rzeczy chłopaka.
-Fuu, ale to śmierdzi!- powiedziałam na głos i odstawiłam czwarty z rzędu flakonik na półkę. W końcu wyszłam spod prysznica i postawiłam stopy na mokrym dywaniku. zaczęłam się rozglądać.
-Kurwa...-szepnęłam do siebie. Podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Wyjrzałam na zewnątrz. Chłopak siedział plecami do mnie, pisząc na kartce i nucąc coś pod nosem.
-Eh... Niall?- szepnęłam. Blondyn się odwrócił i momentalnie się zarumienił. Gdyby nie to, ze moje policzki były różowe od gorącej wody, pewnie zareagowałbym tak samo.-Mogę ręcznik?
-Oh...- chwilę się zastanawiał co powiedzieć. Powoli traciłam równowagę. Moja głowa wychylała się zza drzwi, jedna noga była w górze, a drugą opierałam się o podłogę.-T..tak.- poderwał się gwałtownie i zbiegł na dół. Stałam jeszcze przez chwilę przygryzając wargę.


-Proszę.- powiedział, gdy wrócił. Wyciągnął rękę w moim kierunku, a ja nie wiedziałam za bardzo jak mam od niego zabrać materiał, żeby nie pokazać za dużo.
-Zamknij oczy.- rozkazałam. Chłopak wykonał posłusznie moje polecenie, a ja wzięłam od niego ręcznik.- Dziękuję!- krzyknęłam już zza zamkniętych drzwi. Wtarłam całą siebie i sięgnęłam po pudełeczko leżące na moich spodniach.
-Ostatnie?- pisnęłam do siebie.- Super! 
Wzięłam telefon do rąk i chciałam napisać do Gemmy, ale przypomniałam sobie o tym, że nie mam jej numeru. W końcu wybrałam kontakt z mojej listy i oparłam się o umywalkę. Bawiłam się sznureczkiem, kiedy usłyszałam męski głos w słuchawce.
-Słucham?- powiedział Liam.

-Hej... tu Charlie, jest Lara?- zapytałam uśmiechnięta.
-Liam! Oddaj ten telefon!- usłyszałam głos w tle. Uśmiechnęłam się szeroko na głos ... można powiedzieć przyjaciółki.
-Halo?- zapytała.
-Cześć. Słyszę, że się dobrze bawicie.- zaczęłyśmy się śmiać.-Mam do ciebie dużą prośbę...
-No co tam?- zapytała.
-Przyjedziesz po mnie rano? Tak o 10?
-A co się stało?- zapytała z przerażeniem w głosie.
-Jestem u Niall'a i mam... mały przeciek i jeszcze mniejsze braki....- szepnęłam. Usłyszałam jak próbuje ukryć chichot.
-Dobra, wezmę kilka do torebki i przyjadę po ciebie. Trzymaj się. Pamiętaj o czym wczoraj gadałyśmy.
Przygryzłam wargę i zamknęłam oczy.
-Tak, pamiętam. Dziękuję.
-Za co?- spytała ze zdziwieniem w głosie.
-Za wczoraj... za wszystko. Tak po prostu.
-Nie ma za co Charlie. Do zobaczenia.- powiedziała, po czym się rozłączyła. 
Związałam włosy gumką recepturką, którą znalazłam między flakonikami. Wzięłam ubrania chłopaka i szybko je na siebie zarzuciłam. Uniosłam koszulkę do nosa. Uśmiechnęłam się szeroko. Jeden z moich ulubionych zapachów.
-Już!- powiedziałam wychodząc z łazienki.
-Jak chcesz to zejdź obejrzyj telewizję, może jesteś głodna. Czuj się jak u siebie, a teraz ja wezmę prysznic.- powiedział i wbiegł do pomieszczenia. Wzięłam gitarę chłopaka i zaczęłam wspominać wczorajszy dzień.
***
Dochodziła już 1 po południu. Zaraz miałam się spotkać z Larą. Wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku korytarza. Na prawdę głupio się czułam znowu pożyczając ubranie od Gemmy. Nałożyłam granatowy płaszczyk na koszulę i ostatni raz przejrzałam się w lusterku. Poprawiłam okulary i założyłam buty. Ogólnie prezentowałam się nie najgorzej. Usłyszałam klakson samochodu, więc zabrałam torebkę i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Gdzie idziesz?- zapytała Anne. Odwróciłam się i ujrzałam szeroko uśmiechniętą kobietę. 
-Z Larą na kawę.- odpowiedziałam.
-Z dziewczyną Liam'a?- zapytała, a ja tylko przytaknęłam.-Baw się dobrze.- powiedziała i zniknęła z mojego pola widzenia. Wyszłam z mieszkania i podeszłam do białego BMW stojącego przed mieszkaniem. 
-Ładne autko.- powiedziałam wsiadając na miejsce pasażera. Ucałowałam dziewczynę w policzek i zapięłam pas.
-Od babci. Prezent na studia.- przewróciłam oczami.-Gdzie jedziemy?
-Gdziekolwiek. Jestem głodna!- zaśmiałam się. 
***
-O co chodzi?- zapytała Lara, gdy siedziałyśmy już w kawiarni. Starsza kelnerka podeszła do nas z notesikiem w ręku.-Poproszę cappuccino waniliowe, a ty?
-To samo.- zwróciłam się do kobiety.- I babeczkę.- dodałam. Po chwili zostałyśmy same.- Dzwonili z banku. Za tydzień, może półtora moja karta będzie już dobra.
-To się cieszę.- dziewczyna położyła rękę na moich splecionych dłoniach.-Opowiedz co się dzieje.
Przełknęłam ślinę. Odwróciłam wzrok i zaczęłam szeptać:
-Miałam dość tej rodziny. Od małego jestem w rodzinach zastępczych i za każdym razem coś musiało się spieprzyć. Ogólnie mam 17 lat, a mieszkałam w tylu miejscach, że trudno byłoby to zliczyć. Miałam więcej rodzeństwa niż Johny Depp ról.- zaczęłam.
-To już mi mówiłaś w samolocie. Ale widzę, że nie tylko o to chodzi.- powiedziała unosząc brwi do góry. Westchnęłam ciężko.
-Proszę.- powiedziała oschle kobieta podając nam zamówienie.
-Więc... miałam różne problemy. Mieszkałam w tej rodzinie 3 lata. Jak do nich się wprowadziłam byłam już directioner. Na początku było to zainteresowanie, siedziałam cicho w kącie słuchając piosenek, ale potem uznałam, że nie mam się czego wstydzić. Jak w szkole dowiedzieli, że jestem adoptowana to wtedy zaczęła się rzeź. W pewnym momencie popadłam w narkomanię. Teraz jest już ok... przynajmniej mi się tak wydaję. Wyjechałam od nich. Zmieniłam wygląd, nazwisko, wszystko... potem tutaj w Londynie chciałam wyjść się "zabawić" no i trafiłam pod śmietnik.- prychnęłam.- Potem poznałam Robina, Anne, Gemmę no i potem chłopaków. Po ognisku filmik znalazł się w sieci. Było wiele pozytywnych... no tez negatywnych komentarzy. Ale mój brat też napisał. Ciągle do mnie wydzwania i pisze.
-A co pisze?- zapytała poważnym tonem. Wyjęłam telefon i pokazałam jej wiadomości, których przybywało z każda godziną.-Martwi się o ciebie.
-To dlaczego nie robił tego do tej pory? 
-Bo wiedział, że nie musi się martwić? Wiedział gdzie jesteś. Wiedział co robisz.- powiedziała. Chciałam wymyślić jakąś teorię, ale nic nie przyszło mi do głowy. Otworzyłam lekko usta. W sumie często go widywałam, jak gdzieś wychodziłam. Zawsze się mnie pytał czy nie jestem głodna, albo czy nie chcę czegoś do picia. Tylko dlaczego teraz to zauważyłam? 
-W innych przypadkach powiedziałabym, żeby załatwić to słowami, ale uważam, że dobrze zrobiłaś, że wyniosłaś się od tych rodziców. Może jednak warto zaryzykować i porozmawiać z bratem? Nie będę cię zmuszała, ale zastanów się nad tym.
***
Odłożyłam gitarę Niall'a na miejsce. Wzięłam telefon i zaczęłam pisać wiadomość.


Chwilę zastanawiałam się czy wcisnąć "wyślij", ale przypomniały mi się słowa Lary. Kliknęłam znaczek koperty i po chwili słowa zniknęły z ekranu. Odłożyłam komórkę na bok  czekałam, aż chłopak wróci. Usiadłam na łóżku i podkuliłam nogi. Po chwili blondyn wyszedł z zaparowanej łazienki w samych bokserkach. Spuściłam wzrok na podłogę i starałam się ukryć zaróżowione policzki.
-Słyszałem jak grasz.- powiedział zbliżając się do mnie. Położyłam czoło na kolanach, a moje pole widzenia zmniejszyło się do obserwowania moich nóg.- Na prawdę masz talent.- dodał, a ja usłyszałam jak szuka czegoś w komodzie.
-Niall?- zapytałam, a on się odwrócił.
-Chcesz to już się połóż. Szukam dla siebie jakiegoś koca. Prześpię się na kanapie.
-Co?!- krzyknęłam podnosząc się.- Nie. To twój dom.
-No właśnie. A ty jesteś gościem.
-Ja będę spała na kanapie.- podeszłam do niego i wyrwałam okrycie z ręki.
-Charlie, nie kłóć się ze mną... proszę.- uśmiechnął się szeroko. Zmrużyłam oczy.
-Dobrze... Ale pod jednym warunkiem. Położysz się ze mną.- skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na niego wyczekująco. Najpierw mocno się zdziwił, potem zmarszczył brwi i zastanawiał się nad odpowiedzią, aż po chwili powiedział:
-Jesteś niemożliwa.- uśmiechnęłam się szeroko i wzruszyłam ramionami.-Ale na pewno...?- zapytał niepewnie.
-Jak byłam mała i żyłam w rodzinie, w której mój "tatuś" pił. Pewnej nocy czekałam na niego i usnęłam na kanapie. Wrócił po 2 i poszedł do salonu. Najpierw na mnie zwymiotował, a potem jeszcze położył się na mnie. 3 dni próbowałam zmyć ten odór. Innym razem...
-Skończ!- położył palec na moich ustach. Poczułam jak go ciarki przechodzą.- Wygrałaś!- odsunął się ode mnie. Podszedł do łóżka i odsunął kołdrę. Szybko położył się pod nią i odwrócił się w moją stronę.
-Już się kładę.- pokręciłam głową i ułożyłam się na miejscu obok.-Duże to łóżko jak na jedną osobę. W sumie na dwie też.
-Chyba, ze ta druga jest większa od ciebie.- powiedział i zgasił lampkę.-Dobra...- zaczął mówić, ale urwał w momencie, gdy się do niego przytuliłam.
-Dobranoc Niall. Dziękuję za wszystko.- mruknęłam i ułożyłam głowę na jego klatce.
-Nie ma za co Diano. Dobranoc.- musnął wargami czubek mojej głowy.
Po chwili już spałam.